Strony

piątek, 20 marca 2015

Rozdział 28




NICOLE:

Powoli otworzyłam oczy z nadzieją, że zobaczę obok siebie mojego ukochanego, ale jego nie było. Nie chciałam leżeć sama, wiec szybko się podniosłam i ruszyłam w stronę łazienki. Wzięłam prysznic, założyłam koszule i nie robiąc żadnego hałasu zeszłam na dół. Miałam nadzieję, że zastanę Nathana w salonie, ale również go tam nie było. Przeszukałam kilka pomieszczeń i nikogo nie znalazłam. Zrezygnowana podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej mleko, wlałam je do szklanki i zaczęłam pić. Nagle poczułam czyjeś ręce na mojej talii. Automatycznie szklanka z mlekiem, którą trzymałam w ręku wylądowała na podłodze. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że to Nathan.
- Przestraszyłeś mnie. - powiedziałam i odwróciłam się w jego stronę.
- Wybacz, ale nie mogłem się powstrzymać.
- To teraz musisz to posprzątać. - powiedziałam jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- Ja nawet nie dotknąłem tej szklanki.
- Ale to przez Ciebie ją wypuściłam. 
- Ten argument mnie nie przekonuje. - powiedział poważnie i oparł się o szafkę. Wiedziałam, że i tak tego nie posprząta, wiec sama zabrałam się do pracy.
- Zostaw to. - usłyszałam po chwili.
- Samo się nie posprząta.
- Chodź do mnie. - Co ja zrobiłam? Czy mogłabym zrezygnować z takiej propozycji?
Podeszłam do niego, a on mnie pocałował. Uwielbiam czuć jego usta na swoich...
Naszą romantyczna chwilę przerwał dzwonek mojego telefonu. Raptownie odsunęłam się od Nathana i zaczęłam szukać komórki.
Odebrałam telefon i wyszłam z kuchni.

NATHAN:

Dziwiło mnie zachowanie Nicole. Dlaczego poszła porozmawiać gdzie indziej? Wiem, że nie powinienem, ale podszedłem do drzwi, przez które wyszła. Słyszałem to:
Co z nią?
Czy to coś poważnego?
Co chce Pan zrobić?
Czy ona nie jest na to za malutka?
Gdzie ją zabieracie?
Dobrze, to czekam na wiadomość?
Tak. Postaram się jak najszybciej przyjechać.
Po tych słowach Nicole pobiegła na górę, najprawdopodobniej zabrać swoje rzeczy. Chciałem się czegoś dowiedzieć, dlatego ruszyłem w tamtą stronę, ale zatrzymałem się przed schodami, ponieważ usłyszałem dźwięk przychodzącej wiadomości. Nie byłem pewny co mam zrobić. Ostatecznie odczytałem sms-a:
Szpital przy ul. Batorego
Proszę się nie martwić Pani córka na pewno z tego wyjdzie.

NICOLE:

Zabrałam swoje rzeczy i szybko zbiegłam na dół. Zobaczyłam, że Nathan siedzi na kanapie, a ręce ma ułożone na kolanach. Coś było nie tak, ale nie miałam czasu o to teraz pytać.
- Kochanie, muszę jechać. Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy. Kocham Cie. - zabrałam swój telefon i ruszyłam w stronę drzwi.
Później zorientowałam się, dlaczego Nathan dziwnie się zachował, ale nie mogłam już nic zrobić.
Byłam zła na siebie, że zostawiłam ten telefon. Ale czy wy myślałybyście o zabraniu ze sobą komórki, gdy wasze dziecko cierpi, a wy jesteście daleko od niego i w żaden sposób nie możecie mu pomóc?
Po jakimś czasie byłam na miejscu. Szybko wybiegłam z samochodu i weszłam do szpitala. Zobaczyłam moją mamę, która zaprowadziła mnie pod salę, w której leży moja córka. 
- Dostała odpowiednie lekarstwa, lekarz mówił że musimy czekać. - Ale czy ja chciałam czekać? Nie.
Szybko weszłam do środka i niezważając na konsekwencje wzięłam małą na rączki. Strasznie ją kochałam i nie mogłam dłużej czekać. Ciągłe rozstania sprawiały, że strasznie za nią tęskniłam.

- Skarbie, mamusia jest już przy tobie. - mówiłam do śpiącej dziewczynki. - przepraszam, że Cię zostawiłam. Wiem, że mówiłam, że wrócę z tatusiem, ale to nie jest takie łatwe. Strasznie go kocham, tylko czy to wystarczy? Niunia, to nie twoja wina. Jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało, lecz nie wszystko idzie po mojej myśli. Mam nadzieję, że tatuś do nas wróci.

NATHAN: 

Zrobiłem to, bo nie chciałem znowu jej stracić. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem. Mój cel - szpital przy ul. Batorego. Nie wiedziałem co jej powiem, nie wiedziałem, czy chcę zobaczyć małą, tak jak prawie zawsze nic nie wiedziałem, lecz byłem prawie pewny, że jestem ojcem. Czy byłem zły? Sam nie wiem. Gdyby jakaś kobieta powiedziała mi, że będę ojcem jej dziecka, to byłbym zły. Tylko, czy Nicole jest zwykłą kobietą? Nie. Jest kobietą, na której strasznie mi zależy. Właśnie, o tym starałem się zapomnieć przez ostatnie kilka miesięcy, jak widać bezskutecznie, bo nie można zapomnieć o kimś kogo się kochało, albo nadal kocha...

Drogę pokonałem w dość szybkim czasie, wiec już po chwili byłem w szpitalu. W oddali zobaczyłem mamę Nicole, którą wcześniej widziałem dwa, góra trzy razy, ale poznałem ją, bo zapamiętałem wszystko co wiąże się z moim skarbem. Podszedłem do kobiety.
- Dzień dobry,  wie Pani co dzieje się z Pani wnuczką?- spytałem.
- Kim Pan jest?
- Jestem ojcem tej małej.
- Wyjdę na zewnątrz muszę się przewietrzyć.
- Tak to chyba dobry pomysł, jest Pani strasznie blada.  - powiedziałem i odwróciłem się w stronę drzwi, przez które widziałem moje skarby. Nicole stała tyłem do mnie i kołysała małą.
Po chwili zobaczyłem lekarza, więc postanowiłem spytać się go co z dzieckiem.
- Dzień dobry, co się dzieje z moją córką? - spytałem.
- Jej stan się pogorszył. Potrzebuje pilnie przeszczepu.
- Jakiego przeszczepu? - spytałem, bo już nic nie rozumiałem.
- Pana córeczka jest wcześniakiem, dlatego wystąpiły problemy. Ma chorą wątrobę i konieczny jest przeszczep jej fragmentu, ale niestety to może trochę potrwać, dlatego proponuje, żeby zbadał się Pan pod kątem, czy może być dawcą. Jakby Pan chciał wykonać takie badanie, to zapraszam do sali numer 5 na pierwszym piętrze, do widzenia. 
Czy to znaczy, że tylko dlatego Nicole do mnie wróciła? 


Przepraszam za tak długą nieobecność. 

Czytasz, skomentuj. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz