środa, 1 kwietnia 2015

Epilog

NICOLE:

(miesiąc później)
Maddie przeszła operacje i z dnia na dzień jest coraz lepiej.
Dzisiaj wielki dzień, przeprowadzamy się do nowego mieszkania. Dom podobno jest niesamowity, ale ja go jeszcze nie widziałam, bo ma to być niespodzianka. Strasznie się cieszę, gdy pomyślę, że w trójkę stworzymy cudowną rodzinkę. Myślę optymistycznie. Na razie jest super, mam przy sobie dwie najważniejsze osoby w moim życiu.
Nathan mi się oświadczył, tego dnia kiedy odebrałam małą ze szpitala.

Spacerowaliśmy po plaży trzymając się za ręce. Zachód słońca tworzył piękny nastrój. W oddali było słychać śpiew ptaków i szum drzew. Może było spokojne, a my byliśmy sami -  wpatrzeni w siebie ludzie kochający się bezgranicznie. Wystarczyło kilka słów wypowiedzianych z Jego ust, abym zaczęła płakać jak mała dziewczynka. Po chwili byłam w jego ramionach.


Byłam szczęśliwa, bardzo szczęśliwa...


NATHAN:

Zaniosłem walizki do samochodu, zamknąłem dom i podszedłem do moich skarbów, które już na mnie czekały.
- Jedziemy? - spytałem będąc już wystarczająco blisko.
- Możesz mi chociaż powiedzieć gdzie to jest? - zadała pytanie, które ostatnio słyszałem dość często.
- Już mówiłem, że niedaleko.
- Szczegółowy opis. - zaśmiała się.
Wziąłem od niej małą i wsadziłem do fotelika.
- Bezpieczeństwo to podstawa. 
Otworzyłem drzwi Nicole i po chwili sam zająłem miejsce kierowcy. Powoli jechaliśmy ulicami miasta. Droga zajęła nam jakąś godzinkę, przez ten czas Maddie zdążyła usnąć, jest strasznym śpiochem i chyba ma to po mnie, Nicole natomiast potrafi nie spać całe noce. Wieczorami pisze coś w swoim pamiętniku i za nic w świecie nie chce tego pokazać. Mówi, że to kobiece sprawy i ja tego nie zrozumiem. Musi być to dla niej bardzo ważne, bo kiedyś w nocy obudził mnie jej cichutki płacz, zobaczyłem wtedy że trzyma w rękach ten dziennik i coś pisze, ale ja znam tylko tytuł "Pamiętaj córeczko nigdy nie popełniaj takich błędów jak ja".

NICOLE:

Z samochodu praktycznie wybiegłam, byłam strasznie ciekawa jak będzie wyglądał nasz nowy dom, ale to co zobaczyłam przerosło wszelkie moje oczekiwania.
- I jak? - spytał Nathan, kiedy podszedł do mnie z małą na rączkach.
- Jest śliczny... - byłam zachwycona i podekscytowana.
Za domem był piękny ogródek, myślę że będę tam spędzała większość czasu.
- Wchodzimy?
Weszliśmy do domu, wzięłam małą od Nathana i od razu skręciłam w pierwsze drzwi, które jak się później okazało prowadziły do pokoju Maddie.

Zatkało mnie. Nad łóżeczkiem był napis: "Pamiętaj córeczko tatuś bardzo Cię kocha". Patrzyłam na to, a po moim policzku zaczęły spływać łzy.
- A ja chciałam Ci zabrać twojego tatusia. - powiedziałam do małej.
Jak mogłam chcieć ją pozbawić ojca? Oszukiwałam sama siebie, że nic do niego nie czuje, a prawda jest zupełnie inna.


Są ta­cy, którzy uciekają od cier­pienia miłości. Kocha­li, za­wied­li się i nie chcą już ni­kogo kochać, ni­komu służyć, ni­komu po­magać. Ta­ka sa­mot­ność jest straszna, bo człowiek uciekając od miłości, ucieka od sa­mego życia. Za­myka się w sobie. 

Usłyszałam odgłos otwieranych drzwi, Nathan objął mnie i położył głowę na moim ramieniu.
- Nie płacz - szepnął mi do ucha - strasznie tego nie lubię.
Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam mu w oczy.
- Dziękuje. - powiedziałam równie cicho, jak on przed chwilą.
- Nathan cmoknął mnie w czoło i złapał za rękę.


Leżeliśmy na łóżku w sypialni, a pomiędzy nami była Maddie, która właśnie się obudziła.
- Dzień dobry córeczko. - powiedział Nathan i cmoknął ją w czółko.
- Może wyjdziemy na dwór? - spytałam.
- Jasne. Ubierz małą, a ja zaraz przyjdę.
Wzięłam małą na rączki i poszłam do jej pokoju, z szafy wyjęłam kilka ubranek i przebrałam małą.
Wyszłam na zewnątrz i zobaczyłam, że Nathan usiłuje rozłożyć wózek. Swoją drogą wyglądało to bardzo śmiesznie.
- Może Ci w czymś pomóc? - spytałam i stanęłam obok niego.
- Poradzę sobie - odpowiedział i ponownie odwrócił wzrok na wózek.
- Komputerami się zajmujesz, a wózka nie umiesz rozłożyć? - zaśmiałam się. Wiedziałam, że to nie jest proste zadanie, bo sama na początku miałam z tym problem, ale postanowiłam trochę zabawić się z Nathanem.
- To jest cholernie skomplikowane. - powiedział i złapał się za głowę.
- Potrzymaj małą, a ja to zrobię.
- O nieee takie coś powinien robić mężczyzna.
- Skoro się upierasz. - zaśmiałam się i usiadłam na huśtawce.


- Dobrze Ci poszło - powiedziałam do Nathana, kiedy skończył rozkładać wózek.
- Nigdy nie myślałem, że to takie trudne.
Włożyłam małą do wózka i poszliśmy na spacer.
- Pokaże Ci coś. - Nathan wziął ode mnie wózek i skręcił w jedną uliczkę.
Po chwili zatrzymał się i spojrzał przed siebie. Staliśmy pod domkiem, w którym jeszcze nie dawno mieszkał Nathan.

- Mogę w czymś pomóc? - usłyszałam głos, jego głos... Powoli się odwróciłam i uniosłam głowę ku górze. Nasze spojrzenia się spotkały, nie minęła minuta, a już byłam w ramionach Nathana. Ściskał mnie tak jakby bał się, że mu za chwilę ucieknę. Po tylu miesiącach znów czułam się tak niesamowicie. Czułam jego perfumy i dotyk jego dłoni. Nawet nie zauważyłam kiedy z oczu wypłynęły mi łzy. Nie spodziewałam się, że Nathan tak zareaguje, że pierwsze co zrobi to mnie przytuli...

NATHAN:

Kilka miesięcy później:

Od samego rana w domu panuje chaos, w sumie nic dziwnego jest tu piętnaście osób. Każdy biega, jakby czas był teraz dla nich najcenniejszy, a przecież do Wigilii jest jeszcze sporo czasu.
Wszedłem do pokoju Maddie i zobaczyłem, że mała już nie śpi. Na mój widok słodko się uśmiechnęła, wziąłem ją na ręce i cmoknąłem ją w czółko. Zabrałem z fotela naszykowane wcześniej dla niej ubranka i ją przebrałem. Wyszyłem z pokoju i skierowałem się do kuchni, mając nadzieję, że właśnie tam jest Nicole.
- Nasza córeczka już wstała? - spytała Nicole, kiedy do niej podszedłem. Mamusia wzięła córeczkę na ręce i ją uścisnęła - idziemy do babci, bo chciała Cię zobaczyć - powiedziała do małej i zniknęła za drzwiami.

Zbliżał się wieczór, w domu wreszcie panuje spokój, wszyscy siedzimy przy stole czekając na Nicolę, która poszła przebrać małą.
Po chwili do salonu weszły moje dwa skarby. Nicole podała dziecko Charlie, która od rana się nią zajmuje, w końcu jest matką chrzestną. Po złożeniu życzeń usiedliśmy do stołu.
Najszybciej ze stołu zniknęły pierogi, ponieważ jest to moje ulubione danie. Goście zajadali się potrawami i razem śpiewali kolędy.
Wigilia jest wyjątkowym dniem w roku, jest to czas miło spędzony w gronie rodzinnym. Te święta są dla mnie jeszcze bardziej wyjątkowe, bo spędzone z osobami, na których naprawdę mi zależy...
Obok mnie siedziała Nicole, a z drugiej strony Chris, który cały czas zabawiał moją córeczkę, patrzyłem się na niego i uśmiechnąłem się.
- Dzieci są naprawdę słodkie. - powiedział do mnie, a ja się zaśmiałem. - Chyba będę do Ciebie częściej wpadał.
- Chyba, że będziesz miał swoje. - wskazałem na Charlie i poklepałem go po plecach. - Ale nigdy nie zapomnij o starym przyjacielu.



Podszedłem do Maddie, która słodko spała, po chwili obok mnie zjawiła się Nicole, objąłem ją ramieniem i przytuliłem do siebie.

"Zaw­sze bądź blisko
Nie da­lej niż o oddech
Bi­cia naszych serc"

ღ ღ
"Zja­wił się nag­le
jak pier­wszy wiosen­ny deszczyk

ta­ki lek­ki ,orzeźwiający
o za­pachu żonkili

lek­kim dreszczykiem
prze­biegł po mo­jej skórze

zachłys­tam się każdym oddechem
pragnąc go tyl­ko więcej

po­rywy Serce
szczęście uno­si się w Koło

kro­pel­ki mienią się
w pro­mieniach słońca

ko­loro­we kryształki
na moich dłoniach..."

Dwójka ludzi połączonych ze sobą wzajemną miłością, tworzących jedną całość,
ona nie może żyć bez niego, a on nie może oderwać od niej wzroku. Dla niego to pieprzony ideał, którego szczerze pragnie, a on dla niej jest kimś niewyobrażalnie ważnym, kimś bez kogo jeden dzień dłuży się niemiłosiernie, kimś kto powoduje, że jej twarz jest uśmiechnięta i pełna blasku...


Moja przygoda z pisaniem się kończy, więc chciałam podziękować wszystkim, którzy to czytali. 
Mam do was prośbę, żeby każdy kto kiedykolwiek to czytał zostawił po sobie komentarz (np.: czytałam), to dla mnie naprawdę ważne.
Trzymajcie się ciepło :)