sobota, 31 stycznia 2015

Rozdział 17




NICOLE:
Siedziałam na łóżku, chciałam zapomnieć o Nathanie, ale nie mogłam, nie mogłam zapomnieć o kimś kogo bardzo kochałam. Z drugiej strony jakby teraz tak na to popatrzeć, gdybym naprawdę chciała wymazać go z pamięci, nie użalałabym się nad sobą rozmyślając nad tą całą sytuacją, a wzięłabym się w garść. Teraz rozumiem, że nigdy nie chciałam go stracić.
Wstałam z łóżka i powiedziałam sama do siebie.
- Dość! Już nigdy mnie nie zranisz! Pora wsiąść sprawy w swoje ręce i zacząć normalnie żyć! - wtedy naprawdę w to wierzyłam, wiedziałam, że mi się uda i nie będę musiała przechodzić przez to jeszcze raz, niestety (albo stety) los chciał inaczej, już sama nie wiem co o tym myśleć.

Przez wszystkie lekcje byłam jakby nieobecna. Myślami wędrowałam do Nathana, przez cały czas myślałam tylko o nim. Gdy wychodziłam ze szkoły zaczepiła mnie Charlie, bardzo się ucieszyłam na widok mojej przyjaciółki.
- Mam dla Ciebie świetną wiadomość! - krzyknęła podchodząc bliżej.
- Co takiego?
- Dzisiaj wieczorem idziemy na imprezę! - powiedziała niemalże skacząc z radości.
- Idziemy? Kogo masz na myśli?
- Chris, Nathan, ja no i ty. Nie jesteś zadowolona? - spytała dostrzegając moją minę.
Miałam dwa wyjścia:
1. Iść i świetnie się bawić- co z jednej strony podobało mi się, bo chciałam pokazać Nathanowi, że bez niego też dam sobie radę.
2. Zostać w domu i znowu użalać się nad sobą i swoim pokręconym życiem.
- To gdzie ta impreza? - spytałam udając zadowoloną.
- To ten klub, gdzie ostatnio razem byłyśmy, pamiętasz?
- No jasne, że pamiętam. Już nie mogę się doczekać. Do zobaczenia. - Pomachałam jej odchodząc.

Stałam przed szafą.
- No Nicole musisz dzisiaj bosko wyglądać. - powiedziałam do siebie (nie wiem dlaczego to zrobiłam, teraz wydaje mi się to kompletnie idiotyczne) - Niech Nathan wie co stracił.
Zastanawiałam się co założyć, trzymałam w rekach dwie sukienki, jedną czarną, a drugą czerwoną, ostatecznie wybrałam czarną.

- Do tego złote dodatki i będzie cudnie. - znowu to zrobiłam, gadam sama do siebie. Jaki to ma sens? Chyba samej sobie chcę udowodnić, że będzie super, a przecież z góry wiadomo, że to nie prawda.

Stałam przed klubem, wiedziałam że moi znajomi już tam są i czekają na mnie- bynajmniej tak powiedziała Charlie.
- No Nicole weź się w garść.
Poprawiłam włosy, wyprostowałam się i jak gdyby nigdy nic weszłam do środka. Od razu skierowałam się do stolika, przy którym siedziała Charlie z Chrisem, nie było z nimi Nathana, ale dla mnie to lepiej.
- Hej. - usiadłam obok przyjaciółki , a wzrokiem szukałam Nathana, ale nie widziałam go.
- Nathan jest w łazience, ale zaraz przyjdzie. - powiedziała Charlie jakby czytała mi w myślach. Ona chyba myślała, że my nadal jesteśmy razem, a ja postanowiłam nie wyprowadzać jej z błędu. Po chwili zjawił się Nathan, jakby to powiedzieć: było dość... niezręcznie. Usiadł na przeciwko mnie i rzekł ciche "cześć", ale ja udałam, że tego nie słyszę.

Przez cały czas siedzieliśmy przy stoliku, Nathan ciągle się na mnie patrzył. Jego wzrok powodował, że wracały do mnie nasze wspomnienia. Boże, jak ja mogłam być taka głupia i łudzić się, że nie zareaguje tak na jego widok? Miałam ochotę się do niego przytulić. Po co ja tu przyszłam?
Wyszłam na zewnątrz mówiąc, że idę się przewietrzyć. Cały czas byłam zła na Nathana, ale i zła na siebie. Chciałam pokazać, że jestem twarda, ale to było zwykłe kłamstwo a, tak naprawdę strasznie go kochałam (i nigdy nie przestałam). Wzięłam głęboki oddech i weszłam do środka.
- Dasz radę - powiedziałam siebie - chyba sama w to nie wierzysz - odezwała się druga część mnie, którą chciałam w tym momencie wyłączyć. Poszłam na parkiet, aby trochę się odstresować, poznałam fajnego chłopaka i z nim zatańczyłam. I znowu pojawiło się to dziwne uczucie, Nathan obserwował każdy mój ruch. Co chciał tym wskórać? Starałam się ignorować jego spojrzenie i dalej tańczyłam. Chciałam zranić Nathana, tak jak on zrobił to mi.

Wypiłam jeszcze kilka drinków i zaczęłam patrzeć na to z zupełnie innej strony.Siedziałam na przeciwko Nathana zawzięcie obserwując jakąś parę, wydawać by się mogło, że my też moglibyśmy być tacy szczęśliwi. W tamtym momencie miałam ochotę się rozpłakać. Kogo ja okłamuję? Kocham Nathana i nic tego nie zmieni! Dlaczego tu przyszłam? Dlaczego sprawiłam tym ból sobie i jemu? Boże, od kiedy ja jestem taką idiotką?
Wyszłam z klubu rzucając na odchodne zwykłe "cześć" i pobiegłam do domu. Wchodząc do pokoju trzasnęłam drzwiami. Byłam na siebie zła, zdjęłam tą okropną sukienkę i położyłam się na łóżku.
Co ja chciałam zmienić, tym udawaniem, przecież każdy wie, że go kocham i niech tak zostanie...

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Rozdział 16




NATHAN:
Gdy moi kuple wyszli zabrałem kurtkę i pobiegłem do Nicole. Chciałem jej wszystko wytłumaczyć. Będąc pod jej domem zobaczyłem, że jej rodzice są w domu, więc wszedłem przez balkon.
- Co ty tu robisz?! - wiedziałem, że będzie zła i miała racje.
- Chciałem Cię przeprosić. - powiedziałem po chwili.
- Co takiego? Myślisz, że znowu Ci wybaczę? Mylisz się. Nie uwierzę już w żadne twoje słowo, nawet nie próbuj się tłumaczyć, bo nie masz nic na swoje usprawiedliwienie. Wolałeś spędzić ten czas z kumplami.
Jak przestałeś mnie kochać, to mogłeś po prostu powiedzieć!
NICOLE:
Jedna łza spłynęła po moim policzku, starłam ją szybko, aby Nathan jej nie zobaczył, nie chciałam, żeby wiedział jaka jestem słaba.
- Przepraszam...- powiedział ściszonym głosem - nie chciałem Cie skrzywdzić. To co dzisiaj się wydarzyło, to nie była moja wina, naprawdę chciałem się z tobą spotkać, bo bardzo Cię kocham.
- Jakoś tego nie widzę! - krzyknęłam, a z moich oczu wypłynęły łzy - Chciałam być z tobą szczęśliwa, myślałam, że nam się ułoży, ale jak widać nic nie idzie po mojej myśli. - usiadłam na łóżku i mówiłam już ciszej nie chcąc się rozpłakać - Nathan, ja bardzo Cie kocham, ale nie mogę tak żyć, nie pozwolę się już więcej ranić. - moje serce walczyło z rozumem, ale Nathan nie zasługiwał na szansę, którą chciałam mu dać. - "Przepraszam, że się poddałam, ale zrozum, że sama nie dam rady walczyć o nasze szczęście."
- Nicole, bardzo Cię kocham i chcę być z tobą, chcę budzić się przy tobie i spędzać z tobą każdą wolną chwilę. - podszedł bliżej mnie - nie zostawiaj mnie, proszę... - wstałam i odeszłam od niego.
- Ja już podjęłam decyzję... Nie chcę tego, ale chyba pierwszy raz w życiu będę egoistką i spróbuję zapomnieć o tobie, o nas... bo tak będzie lepiej dla mnie.
Chcę być z tobą, ale nie mogę, nie mogę pozwolić na to, abyś wciąż mnie ranił. Już dużo się nacierpiałam w swoim życiu, chociaż raz chciałam się poczuć naprawdę szczęśliwa, a ty to zepsułeś. Spędzasz czas z kuplami zostawiając mnie, nie chcę być tak traktowana, chce żyć tak jak każda inna dziewczyna w moim wieku, czy to tak wiele? Proszę nie rań mnie więcej, bo już dłużej tego nie zniosę.
- Ale ja wcale nie chcę Cię skrzywdzić, chcę być z tobą.
- Ja muszę wszystko sobie poukładać, rozstańmy się na jakiś czas, tak będzie lepiej. - Nathan podszedł do mnie i chciał pocałować mnie w policzek, ale ja się odsunęłam. Wiedziałam, że gdybym mu na to pozwoliła nie miałabym odwagi go zostawić. Nie mogłam na to pozwolić, choć bardzo chciałam.
- Pamiętaj, ze nigdy nie przestanę Cię kochać. - powiedział otwierając drzwi.
Nathan wyszedł, a ja zaczęłam głośno płakać. Bardzo Cię kocham. - powiedziałam w myślach.
Podeszłam do szafki, na której stało nasze zdjęcie, wzięłam je do ręki i usiadłam na łóżku. I nigdy nie przestanę. - powiedziałam szeptem.







sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział 15




 NICOLE:
Od moich urodzin minęły 2 miesiące, zaczął się nowy rok szkolny. Mało czasu spędzałam z Nathanem. Dlaczego? Sama do do końca nie znam odpowiedzi, wmawiał mi różne głupie rzeczy, czasami po prostu wiedziałam, że spędza czas z kumplami. W głębi duszy wiedziałam też, że mnie kocha, ale nie potrafi się zmienić.
Kiedyś miałam dwie bliskie mi osoby, które z czasem zaczęły się ode mnie oddalać. Moja przyjaciółka spędzała czas ze swoim chłopakiem, nie mam jej tego za złe, ale bardzo za nią tęsknię.
Tęsknie również za tymi dniami, które spędzałam z Nathanem, chłopakiem którego bardzo kocham.
Brakuje mi chwil, gdy jesteśmy razem. Owszem spotykamy się, ale bardzo rzadko. Wtedy uświadamiam sobie jak bardzo mi go brakuje, kiedy nie ma go przy mnie. Wiecie jakie to uczucie? Jakby traciło się najważniejszą osobę w swoim życiu. Jest mi z tego powodu bardzo smutno, ale jednocześnie jestem na niego zła. Zła za to, że nie poświęca mi wystarczająco dożo czasu, że woli go spędzać z kumplami.
Przepraszał mnie z tego powodu już wiele razy i mówił że to się zmieni, jednak nie dotrzymywał obietnicy.
Wiedziałam, że tego żałuje, że chciałby to zmienić, ale nie mógł, nie mógł poradzić sobie z samym sobą...


NATHAN:
Siedziałem na kanapie, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. To byli moi kumple.
- Siema. - przywitali się wszyscy i weszli jak do siebie.
- Następnym razem zadzwońcie i powiedzcie, ze chcecie przyjść. - powiedziałem lekko zdenerwowany.
- O co Ci chodzi? Masz jakieś plany? - spytał Tom.
- Za 10 min. mam być u Nicole.
- A ty znowu o niej. Znalazłeś sobie dziewczynę i kuple poszli na bok.
- Co? Moim zdanie to wygląda tak: znalazłem sobie dziewczynę, ale nie mogę z nią być, bo mam kumpli.
- Chcesz powiedzieć, że Ci się narzucamy? - wtrącił się Chris - To może zerwij z nami kontakt.
- I mówi to ten, którego nie było tu od kilku dni, bo spędza ten czas ze swoją dziewczyną.
- Stary, ja nie olewam kumpli, chyba tu przyszedłem, nie?
- Jak ja bym ich olewał to nie byłoby tu ani mnie ani was. - powiedziałem siadając na kanapie. Wyciągnąłem telefon i zobaczyłem nieodebraną wiadomość: "Czekam na Ciebie w parku".
Nie wiedziałem co powinienem zrobić.
- No idź do niej, zostaw nas. - Tom powiedział jakby bez emocji, ale dobrze wiedziałem, że jest zły.
Wziąłem telefon do ręki zastanawiałem się co napisać: olać kupli i iść do mojej dziewczyny, z którą się dawno nie widziałem z powodu spotkań z chłopakami, czy zostać z nimi, a olać Nicole. Odpowiedź była oczywista. Już miałem wstać, kiedy Tom zabrał mi telefon. Próbowałem go odzyskać, ale nie zdążyłem. Chłopak wysłał wiadomość: "Dzisiaj nie dam rady". Jak to zobaczyłem byłem wściekły, miałem ochotę go uderzyć, on nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji.
- Stary, ogarnij się! - krzyknął Chris, aby mnie uspokoić.
- To mnie nie denerwujcie! Teraz będę musiał się jej znowu tłumaczyć, a nie wydaje mi się żeby poszło łatwo, ja sam bym sobie nie wybaczył.
- Wyluzuj... - powiedział Tom tak jakby nic się nie stało.
- Ty się nie wtrącaj! Co ty możesz wiedzieć jak nigdy nie miałeś dziewczyny?!
Wziąłem telefon do ręki i zadzwoniłem do niej, ale nie odbierała.
- Cholera! - krzyknąłem zwalając wszystko ze stolika.
- Uspokój się! To nic nie da, że będziesz się tutaj wyżywał.
- Nie musiałbym, gdyby nie ten frajer. - wskazałem ręką na Toma.
- Teraz będziesz miał czas dla nas. - powiedział Tom - Zresztą po co Ci jakaś dziewczyna?
- To nie JAKAŚ dziewczyna! To jest MOJA dziewczyna, ta którą kocham, a tobie nic do tego!
 NICOLE:
 Przed chwilą wysłałam do Nathana wiadomość, że czekam na niego w parku.
Bardzo cieszyłam się z tego spotkania, ponieważ od kilku dni nie widziałam się z Nathanem i bardzo zanim tęskniłam. Zaplanowałam na dzisiejszy wieczór spacer po plaży i romantyczną kolację. Może to dziwne, że dziewczyna zaprasza chłopaka do restauracji, ale Nathan by mnie nie zabrał, to nie było w jego stylu, on jest człowiekiem, który wstydzi się swoich uczuć.
Nagle poczułam wibracje w telefonie, odczytałam wiadomość: "Dzisiaj nie dam rady".
No ciekawe co znowu mu wypadło i jak będzie się z tego tłumaczyć.
Zaczynam wątpić, że się kiedykolwiek się zmieni, a może... on już mnie nie kocha- taka myśl pojawiła się w mojej głowie.
Nathan do mnie dzwonił, ale nie miałam ochoty słuchać tych wszystkich bzdur. W tamtym momencie byłam na niego zła, denerwowało mnie jego zachowanie.
Wróciłam do domu. Otwierając drzwi obejrzałam się jeszcze na jego mieszkanie, to co zobaczyłam jeszcze bardziej mnie wkurzyło. Pod domem stały samochody jego kupli. Znowu zostawił mnie, aby spotkać się z kolegami. Byłam na niego wściekła. Weszłam do mieszkania trzaskając drzwiami i pobiegłam do swojego pokoju, położyłam się na łóżku. Moją głowę przepełniały różne myśli. Każdy najmniejszy szczegół mnie denerwował, akurat teraz rodzice musieli być w domu. Z dołu słychać było krzyki i trzaskanie drzwiczkami. Schowałam głowę pod poduszkę i po chwili zasnęłam.

piątek, 23 stycznia 2015

Rozdział 14



NICOLE:
Od moich urodzin minęło kilka dni.
Nareszcie czułam, że mam przy sobie kogoś komu mogę ufać... komu na mnie zależy- tak myślałam do pewnego momentu.
Było ok.16. Chciałam spotkać się z Nathanem, w tym celu napisałam do niego: " Masz dzisiaj wolny wieczór? " Usiadłam na kanapie czekając na wiadomość, którą otrzymałam po krótkim czasie: " Dzisiaj nie dam rady, ale nadrobimy to ". Wszystko było w porządku dopóki takie sytuacje nie zaczęły się powtarzać.

Trzy dni później:
Szykowałam się na spotkanie z Nathanem. Byliśmy umówieni na 19 w parku. Wzięłam prysznic i wyszłam z łazienki. Podeszłam do szafy i zaczęłam szukać ubrań, które mogłabym założyć. Po chwili znalazłam zwiewną sukienkę i czarną kamizelkę. Po ubraniu się w nowe ciuchy związałam włosy w niedbałego koka. Założyłam buty na koturnie i wyszłam z domu.
NATHAN:
Oglądałem film, a później zasnąłem na sofie. Obudziłem się i zerknąłem na zegarek, w duchu przekląłem samego siebie. Jak mogłem być taki głupi?- pomyślałem.
Szybko wstałem z łóżka i pobiegłam do szafy, z której wyciągnąłem spodnie i czarną bluzkę. Przebrałem się i poprawiłem swoje włosy. Wybiegłem z domu i już za 10 min. byłem w parku. Nicole siedziała na ławce obserwując bawiące się dzieci. Podszedłem do niej i przytuliłem ją.
- Przepraszam, że musiałaś czekać. - powiedziałem siadając obok niej.
- Czemu się spóźniłeś? - spytała przysuwając się bliżej mnie.
- Dlaczego pytasz? - Nicole uśmiechnęła się i wstała.
- Bo to raczej ja powinnam się spóźnić, a nie ty. - powiedziała łapiąc mnie za rękę.
- A to dlaczego?
- To proste to ja jestem kobietą i robię tysiące "niepotrzebnych" rzeczy przed wyjściem.
- Czy ty coś sugerujesz? - wstałem, aby wyglądać bardziej poważnie.
- Ja? Tylko Ci się zdaje.- powiedziała  ruszając w stronę mostku.
- Tak łatwo się z tego nie wyplączesz. - powiedziałem łapiąc ja za rękę i przyciągając bliżej - Co miałaś na myśli?
- Oh przestań, nie marnujmy czasu na takie bzdury.
- Jak sobie życzysz. - powiedziałem i pocałowałem ją. - To gdzie idziemy?
- Tam. - wskazała miejsce gdzie bawiły się dzieci.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.
Usiedliśmy na ławce przyglądając się dzieciom.
- Też chciałabym mieć takie życie. - powiedziała przytulając się do mnie?
- Jakie? - spytałem, a po chwili zdałem sobie sprawę, że powinienem ugryźć się w język.
- Bez kłopotów i zmartwień. - pocałowałem ją.
- Ale wtedy nie spotkałabyś mnie.
- To fakt. - powiedziała patrząc mi się w oczy. Mogłem przysiądz, że nie miałem ochoty puścić jej już nigdy, chciałem żeby była tylko moja...

NICOLE:
- Idziemy coś zjeść? - spytałam kiedy wychodziliśmy z parku.
- Jeśli ty stawiasz to czemu nie? - walnęłam go lekko w ramie. - Tylko żartowałem.- powiedział unosząc ręce w geście obronnym.
Usiedliśmy przy stoliku czekając na zamówienie.
Po chwili do pomieszczenia weszli kumple Nathana. Tylko nie to- pomyślałam.
Chłopaki zauważyli nas i podeszli do naszego stolika.
- Siema. - powiedzieli witając się z nami. - możemy się przyłączyć?
Nathan spojrzał na mnie oczekując mojej odpowiedzi, pokiwałam twierdząco głową, lecz nie miałam ochoty na wspólną kolację.
- Siadajcie. - powiedział Nathan przysuwając się bliżej mnie.
- Jak romantycznie. - powiedziałam sarkastycznie.
- Coś mówiłaś? - spytał Nathan.
- Nie, zdawało Ci się.
Nie zrozumcie mnie źle, lubię jego kumpli, ale chciałam spędzić ten wieczór tylko z Nathanem. Miałam nadzieję, że to będzie romantyczna kolacja.

- Może chcecie iść na imprezę? - spytał Chris.
- Jasne. - kumple Nathana szybko podjęli decyzję.
- A wy? - spytał Chris patrząc na mnie i na Nathana.
- Ja nie, dziękuję. - powiedziałam patrząc na mojego chłopaka - Ale ty możesz iść.
- Ja też nie idę, ale wy bawcie się dobrze.
- Na pewno nie chcesz iść? - spytałam Nathana.
- Jeśli ty nie idziesz, to ja też nie i nie próbuj mnie namawiać. - przytuliłam się do chłopaka.
- To my już pójdziemy, pewnie chcecie pobyć sami. - chłopaki pożegnali się i wyszli.
Druga część wieczoru była o wiele lepsza. Leżeliśmy u mnie na łóżku i rozmawialiśmy o przyszłości.
- Teraz twoja kolej. - powiedziałam zmieniając pozycję.
- To co chcesz wiedzieć? - wyszeptał mi do ucha.
- Wszystko.
- W przyszłości chcę założyć rodzinę, najlepiej z czwórką dzieci i żoną z blond włosami i niebieskimi oczami, musi mieć figurę taką jak ty, bo brzydkiej nie chce. - Nicole zaczęła się śmiać. - i ogólnie żeby była podobna do Ciebie, no chyba że do tego czasu się nie zmienisz to ma być dokładnie taka jak ty. - powiedziałem pokazując jej szereg zębów.
- Wariat.
- To za bolało...- powiedziałem drocząc się z nią. - chce usłyszeć "przepraszam".
- O nie...
- Trudno, dałem Ci szanse. - przekręciłem Nicole tak, że teraz na niej leżałem i zacząłem ją łaskotać. Dziewczyna cały czas się śmiała.
- Puść mnie!
- Puszcze, gdy zrobisz to o co prosiłem.
Nie usłyszałem odpowiedzi, więc dalej ją łaskotałem.
- Dobra przepraszam...
NICOLE:
I wtedy zdałam sobie sprawę w jakiej pozycji jesteśmy. Poczułam jak żołądek mi się przekręca.
Potem wszystko potoczyło się już samo...

I jak wam się podoba? Na razie jest wszystko w porządku, ale to nie potrwa długo.
Zapraszam do komentowania.

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Rozdział 13

NATHAN:
Było po trzeciej, kiedy postanowiliśmy wyjść. Wszyscy byli już nieźle wstawieni. Szliśmy pieszo w kierunku naszych domów. Chris z Charlie poszli już do siebie.
- To idziemy do mnie? - spytałem.
- Ja idę do domu. - powiedziała Nicole.
- Chcesz żeby twoi rodzice zobaczyli Cię w takim stanie? - zapytałem, choć wiedziałem, jaka będzie odpowiedź.
- Przekonałeś mnie.
Wziąłem ją za rękę i zaprowadziłem do mojego mieszkania. Nicole weszła do łazienki, a ja zdjąłem koszulkę i położyłem się na łóżku, czekając na dziewczynę. Gdy Niki weszła do pokoju zawołałem ją do siebie.
- Możesz mi dać jakąś bluzkę? - spytała.
Wstałem i podałem dziewczynie ubranie.
- Odwróć się.
Posłusznie zrobiłem to o co prosiła. Patrzyłem na szafę i nagle zauważyłem, że Nicole odbija się w niej. Muszę przyznać, że wyglądała przepięknie...
- Już.
Odwróciłem się i położyłem na łóżku. Po chwili dziewczyna do mnie dołączyła. Położyła się na mojej klatce piersiowej, a ja objąłem ją ramieniem i przysunąłem do siebie starając się zasnąć. W głowie miałem jedną myśl: właśnie leżała obok mnie dziewczyna, do której coś czułem, tylko nie wiedziałem co. Było bardzo gorąco, więc wyślizgnąłem się z jej objęć i zdjąłem spodnie. W szafce szukałem krótkich, dresowych spodenek. Nagle zdałem sobie sprawę, że są w pralce. Położyłem się więc na łóżko i wróciłem do wcześniejszej pozycji. Schowałem twarz we włosach dziewczyny i zasnąłem.
NICOLE:
Obudziły mnie jasne promienie słoneczne wpadające przez okno. Poczułam czyjąś rękę na mojej talii i zamarłam.
- Cześć skarbie, jak się spało? - spytał chłopak.
Nie wierzyłam własnym oczom. Leżałam w łóżku z Nathanem. O mój boże.. gdyby rodzice to widzieli byłabym już martwa. Chłopak wstał z łóżka i nagle zobaczyłam w co był ubrany. To musi być tylko zły sen. Po chwili zauważyłam, że jestem w koszulce Nathana. Oby to nie było to o czym właśnie myślę... czasami miewam dziwne myśli. W końcu zdołałam wydusić z siebie kilka słów.
- Nathan, czy my...
Nie potrafiłam tego dokończyć, a w głowie miałam różne scenariusze. Proszę powiedz, że nie. Proszę powiedz, że nie... Chłopak zaczął się cicho śmiać.
- Nic nie pamiętasz, prawda? - spytał śmiejąc się.
- Nie i to nie jest śmieszne. - powiedziałam z oburzeniem.
- A więc wszystko Ci opowiem. - powiedział - wyszliśmy z imprezy ok. 3 nad ranem. Twoi rodzice byli w domu, więc przyszłaś do mnie, bo inaczej miałabyś niemałe kłopoty. - zaśmiał się - położyliśmy się na łóżku i zasnęliśmy.
- Kłamiesz! Dlaczego ja mam na sobie twoją koszulkę?! - spytałam ze złością.
- Chciałaś to Ci ją dałem.
- Tak, a dlaczego Ty stoisz w samych bokserkach? - powiedziałam co myślę i nie było mi do śmiechu.
- Bo w nocy było gorąco i zdjąłem spodnie.
- Nie wierzę Ci! - krzyknęłam, czując jak z każdą chwilą zbiera się we mnie coraz większa złość.
- Chciałem założyć spodenki, ale są w pralce.
- Akurat... I ja mam Ci w to uwierzyć?!
- Nie chcesz to nie wierz, ale taka jest prawda.
Jego głos robił się coraz poważniejszy. To nie była zwykła wymiana zdań, to była kłótnia.
- Nie wierzysz mi? - spytał - Nie masz do mnie zaufania?
- A niby dlaczego miałabym Ci ufać! - krzyknęłam wyrzucając ręce do góry.
- Kurwa Nicole, bo Cię KOCHAM!
Nie spodziewałam się tego choć na zewnątrz nie dawałam tego po sobie poznać, to w środku tańczyłam z radości.
- Nie od razu zrozumiałem ile dla mnie znaczysz. Dopiero upływ czasu mi to wytłumaczył. Chłopak cały czas patrzył mi się w oczy, może chciał coś z nich wyczytać. Po chwili zbliżył się do mnie i mnie pocałował. Byłam w siódmym niebie. Osoba, która tyle dla mnie znaczyła stała obok mnie i powiedziała co do mnie czuje, a pocałunek był jak obietnica.
"Ludzie mówią, że gdy rodzi się człowiek z nieba spada dusza i rozdziela się na dwie części. Jedna z nich trafia do kobiety, a druga do mężczyzny. Natomiast całe życie polega na tym, aby znaleźć tą drugą połowę. Połowę własnej duszy. Połowę swojego serca. Połowę samego siebie..."
A ja właśnie to zrobiłam, znalazłam ją.




Szykowałam się na spotkanie z Nathanem, bo mieliśmy iść do baru świętować moje 18 urodziny. Usłyszałam dzwonek do drzwi, otworzyłam je i zobaczyłam elegancko ubranego chłopaka. Przywitałam się z nim i poszliśmy do samochodu.
- Mogłeś mi powiedzieć, że zakładasz garnitur to i ja założyłabym coś odpowiedniejszego.
- Ty we wszystkim wyglądasz pięknie, kochanie.
Nathan zatrzymał się pod barem.
- Ale tu jest chyba zamknięte. - powiedziałam.
W środku panowała ciemność, nie paliło się żadne światło. Na parkingu nie było ani jednego samochodu.
- Chodź sprawdzimy. - Nathan złapał mnie za rękę i prowadził w stronę wejścia. Drzwi były otwarte, a w środku panowała ciemność i ani jednej żywej duszy. Usiedliśmy przy stoliku.
- Mogę Cię poprosić do tańca? - spytał chłopak.
- Ale nie ma żadnej muzyki i jest strasznie ciemno.
Nagle rozbrzmiała muzyka i włączyły się światła.
Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam wszystkich moich znajomych.
- Niespodzianka! - krzyknęli razem.
- Ale... Ale jak? - zdołałam z siebie wyrzucić.
- Ostatnio mówiłaś, że chciałabyś mieć imprezę urodzinową. - powiedział Nathan.
- A więc to dzięki Tobie! - krzyknęłam z radością i rzuciłam się w objęcia Nathana - Dziękuję.
Wszyscy zaczęli składać mi życzenia, dostałam wiele prezentów. Byłam zachwycona, spełniło się jedno z moich marzeń. Byłam bardzo wdzięczna Nathanowi za przygotowanie tej imprezy.
- Mogę panią prosić? - spytał podając mi dłoń, którą po chwili objęłam i kierowaliśmy się w stronę parkietu, gdzie tańczyło wiele par. Poruszaliśmy się w rytm wolnej muzyki. Charlie podeszła i zrobiła nam zdjęcia.
- Takie coś nie może się zmarnować. - powiedział Nathan.
Objął mnie w pasie i uśmiechnął się do aparatu. Bawiliśmy się świetnie. Około 4 nad ranem goście zaczęli wychodzić. Szkoda, że ta impreza dobiega końca.
- Było cudownie. - powiedziałam ściskając Nathana.
- Ale to jeszcze nie koniec. - powiedział chłopak.
- Co masz na myśli? - spytałam zdziwiona.
- To że porywam Cię na weekend.
- Ale super! - krzyknęłam, wskakując chłopakowi w ramiona - A gdzie?
- Niespodzianka!
- Już nie mogę się doczekać! - krzyknęłam radośnie.
Gdy wszyscy wyszli udaliśmy się do samochodu. Oparłam się o drzwi i po chwili zasnęłam.
NATHAN:
Jechaliśmy już około 2h. Nicole usnęła już na samym początku drogi. Wyglądała ślicznie, jak aniołek. Gdy dojechaliśmy na miejsce zaniosłem walizki do pokoju. Bagaże Nicole były przygotowane wczesniej przez Charlie. Wróciłem po dziewczynę, uchyliłem drzwi i wziąłem ją delikatnie na ręce. Zaniosłem ją do pokoju i położyłem na łóżku. Przykryłem ją kołdrą i położyłem się obok. Objąłem dziewczynę ramieniem i zasnąłem. Obudziłem się o 16. Nicole jeszcze spała, więc postanowiłem zejść na dół po coś do jedzenia.
Wszedłem do pokoju otwierając powoli drzwi, trzymałem w rękach tacę, którą po chwili postawiłem na szafce nocnej.
- Wstawaj skarbie. - powiedziałem głaszcząc ją po włosach.
Dziewczyna powoli otworzyła oczy.
- Która godzina? - spytała cichutkim głosem.
- 16:30, przyniosłem coś do jedzenia. - wziąłem tacę i postawiłem ją obok dziewczyny.
- Dziękuję. - odparła.
Po zjedzonym posiłku wyszliśmy na spacer. Chodziliśmy ulicami miasta podziwiając ulicę.
- Jak tu pięknie. - powiedziała Nicole.
- Może pójdziemy do parku?
- Oczywiście.
Usiedliśmy na ławce w parku i rozmawialiśmy o różnych, głupich rzeczach. Czas mijał nam bardzo szybko.
- Kocham Cię. - powiedziała i przytuliła się do mnie.
- Ja Cię kocham bardziej niż mogłabyś sobie kiedykolwiek wyobrazić.


____________________________________
Kolejny rozdział już za nami. Zapraszam do komentowania :)



sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 12



NICOLE:
Mijały dni, Nathan czuł się coraz lepiej, a ja dzisiaj mam go odwiedzić.
Zjadłam śniadanie, przebrałam się i wyszłam z domu. Gdy byłam już w szpitalu udałam się do sali, w której leżał chłopak. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Nathana. Miał na sobie czarne spodnie, koszulkę, granatową bluzę i buty.
- A gdzie ty się wybierasz? - spytałam zdziwiona.
- Zaraz wychodzę. - odpowiedział przytulając mnie na powitanie.
- Ale miałeś wyjść dopiero jutro?
- No cóż, widać zmienili decyzję. Czuje się dobrze, więc mogę już wrócić do domu.
- To świetnie. Pomóc ci w czymś?
- Nie już wszystko spakowałem, możemy iść. - Zabrał swoją torbę i razem opuściliśmy szpital.
- Dlaczego do mnie nie zadzwoniłeś, że wychodzisz? - spytałam wchodząc do samochodu.
- To proste, chciałem ci zrobić niespodziankę. - pocałowałam go w policzek.
Myślałam, że jedziemy do mieszkania chłopaka, ale Nathan nie skręcił w uliczkę prowadzoną do jego domu.
- Dlaczego nie pojechałeś tamtą drogą? - spytałam zaciekawiona.
- To jest druga część niespodzianki, chyba nie myślałaś, że tak po prosu pojedziemy do domy?
- Tak właśnie myślałam. To gdzie jedziemy?
- Przecież ci mówiłem, że to niespodzianka, a niespodzianek się nie zdradza.
- A może zrobisz dla mnie wyjątek...
- Nie ma mowy. - powiedział stanowczo.
- Proszę...
- Nie, nic ci nie powiem.
Dalszą drogę jechaliśmy w ciszy. Po ok. 15 min. byliśmy na miejscu. Nathan wyszedł i otworzył mi drzwi.
Trzymaliśmy się za ręce idąc przez las. Po jakimś czasie doszliśmy do pięknej, kolorowej łąki, wzdłuż której płynęła rzeka. Usiedliśmy na wzgórzu wpatrując się w szumiący potok. Nagle Nathan wstał i zdjął z siebie koszulkę, buty i wbiegł do wody.
- Co ty robisz? Chyba zwariowałeś. - Nathan bawił się w wodzie jak dziecko.
- Chodź do mnie.
- O nieee
- W takim razie ja po ciebie pójdę. - powiedział wychodząc z wody.
Podniosłam się i zaczęłam uciekać.
- I tak cię złapie! - Nathan krzyczał zbliżając się do mnie.
- Nie masz ze mną szans.
- To się jeszcze okaże.
Mówiłam, że wygram, ale wiedziałam że nie mam z nim żadnych szans, chciałam po prostu się z nim trochę podrażnić. Po chwili Nathan mnie złapał i przerzucił sobie przez ramie.
- A nie mówiłem. - zaśmiał się chłopak.
- To nie fair, ty masz dłuższe nogi.
- Tak, kochanie to na pewno dla tego. - powiedział Nathan ciągle się śmiejąc.
- Nie śmiej się, tylko mnie puść! - powiedziałam uderzając go pięściami w plecy.
- Nie po to cię goniłem, żeby cie teraz puszczać. - powiedział Nathan klepiąc mnie w tyłek.
Chłopak wszedł do wody. Stanął gdy sięgała mu do ramion.
- A teraz uważaj! - krzyknął i nim zdążyłam coś powiedzieć znaleźliśmy się pod wodą.
Chłopak delikatnie złapał mnie za głowę i pocałował, po czym wyszliśmy z rzeki.
- Wejdź do samochodu. - powiedział Nathan zakładają swoje spodnie - ja zaraz przyjdę.
- Ale ja jestem cała mokra.
- Łap! - chłopak rzucił mi swoją koszulkę i odszedł.
Zdjęłam z siebie mokre ubrania i założyłam bluzkę Nathana, która wyglądała na mnie jak sukienka. Weszłam do samochodu i zapięłam pas. Po chwili dołączył do mnie chłopak, lecz chyba nie miał zamiaru ruszać, zamiast tego ciągle się na mnie gapił.
- Dlaczego stoimy?
- Bo chciałem trochę na ciebie popatrzeć. Wiesz jak pięknie wyglądasz? Tak seksownie...
Walnęłam go lekko w ramie.
- Ruszaj!
- To gdzie teraz jedziemy?
- Do ciebie. - powiedziałam pewna swojego zdania.
- Właśnie taką odpowiedź chciałem usłyszeć.
Dojechaliśmy pod dom chłopaka. Wyszliśmy z samochodu i udaliśmy się w stronę drzwi. Nathan przepuścił mnie, a ja zdjęłam buty i usiadłam na kanapie.
- Chcesz obejrzeć jakiś film? - spytał chłopak podchodzą do komody.
- Jasne. - odparłam.

NATHAN:
Wziąłem laptopa i usiadłem obok Nicoli.
 - To co oglądamy?
- Komedię. - powiedziała pewnie.
- A może jakiś horror? - zaproponowałem.
- Ja i horror? To nie jest zbyt dobre połączenie. - zaśmiałem się.
- Dobra, niech będzie komedia.
- Co ty na to? - powiedziała wskazując palcem na film.
- Naprawdę? Chcesz oglądać komedię romantyczną?
- Tak.
- Nie odpuścisz?
- Ani mi się śni.
Pocałowałem ją w policzek i włączyłem film. Wbrew moim oczekiwaniom był bardzo fajny. Leżeliśmy na kanapie ciągle się śmiejąc.
Po godzinie oglądania zobaczyłem, że dziewczyna zasnęła. Delikatnie wziąłem ją na ręce i zaniosłem do mojego pokoju, gdzie położyłem ją na łóżku. Było dość chłodno, więc przykryłem ją kocem. Pocałowałem ją w czółko i po cichu zszedłem na dół.
Wchodząc do kuchni usłyszałem dzwonek do drzwi, otworzyłem je i zobaczyłem Charlie i Chrisa.
- Siema. Jak ja cie dawno nie widziałem. - powiedział Chris witając się ze mną.
- Wchodźcie.
Przywitałem się z Charlie i poszliśmy do salonu. Nagle usłyszałem kroki po schodach. Obejrzałem się i zobaczyłem Nicole.
- To może my nie będziemy przeszkadzać. - zaśmiał się Chris.
Nicole przywitała się ze wszystkimi i usiadła obok mnie. Spojrzałem na Chrisa i Charlie, którzy siedzieli objęci.
- Czy coś mnie ominęło?
- Potem ci wszystko opowiem. - powiedział chłopak.
- No ja myślę.
- Jak dziewczyny.- zaśmiała się Nicole z Charlie. Lekceważąc to powiedziałem:
- Mam pewien pomysł- udałem, że się nad czymś zastanawiam.
- Co masz na myśli?
- Macie ochotę się trochę zabawić?
- No jasne chłopie, jeszcze pytasz - powiedział Chris
- Ale lekarz kazał ci odpoczywać. - odezwała się Nicole.
- Już odpocząłem, poza tym to strasznie nudne.
 - Więc co chcesz robić?
- Pora się zabawić.

- Za pól godziny w tym samym miejscu. - oznajmił Chris.
- Chyba sobie żartujesz! - krzyknęły razem dziewczyny.
- 45 minut wystarczy? - spytałem z nadzieją, że nie będę musiał długo czekać.
Dziewczyny wymieniły się spojrzeniami.
- Niech będzie.
- Czas mija. - zaśmiał się Chris.
Panie natychmiast zerwały się z miejsc i wybiegły z domu. Ja natomiast wziąłem prysznic i już po chwili byłem gotowy do wyjścia.

NICOLE:
Wbiegając do mojego domu zaczepiła nas moja mama.
- Gdzie wy się tak spieszycie? - spytała.
- Za chwilę idziemy do Charlie. - odpowiedziałam szybko, żeby moja przyjaciółka nic nie wygadała.
Wchodząc do pokoju podbiegłam do szafy.
- Mamy problem. Nie możemy się tu przebrać , bo mama zacznie coś podejrzewać.
- Zabieramy potrzebne rzeczy i idziemy do Nathana. - powiedziała Charlie wbiegają do mojej łazienki, z której wzięła kosmetyczkę. Nie zajęło jej to dużo czasu, bo dokładnie wiedziała gdzie ją trzymam.
Wybrałyśmy sukienki i buty, schowaliśmy rzeczy do torebki i wybiegłyśmy z mieszkania.
Zdejmowałyśmy buty, kiedy usłyszałyśmy:
- Jesteśmy pełni podziwu!
- Nie mogliśmy się wyszykować, bo moja mama jest w domu. - oznajmiłam wchodząc do salonu.
- A już myślałem...
Pobiegłyśmy do łazienki, przebrałyśmy się i zaczęłyśmy malować.
- Ile jeszcze będziecie tam siedzieć?! - spytał Chris.
- Za dwie minuty kończy wam się czas! - oznajmił Nathan.
- Co?! - wrzasnęłyśmy obydwie. Za drzwiami było słychać śmiech chłopaków.
Gdy skończyłyśmy zeszłyśmy na dół.
- 5, 4, 3 -odliczał Nathan
- Jesteśmy!
- Zawsze w was wierzyłem.- zaśmiał się Chris.

Weszliśmy do klubu. Było tam sporo ludzi, którzy świetnie się bawili.
- Widzę, że impreza już się zaczęła! - krzyknął Chris, abyśmy mogli go usłyszeć.
Już po chwili świetnie się bawiliśmy, tańczyliśmy, śmialiśmy się.
Ok. pierwszej w nocy zaczęliśmy robić się zmęczeni, więc usiedliśmy przy barze.
- Ale z was mięczaki. - zaśmiał się Nathan.
- Czy ty coś sugerujesz? - spytałam powstrzymując śmiech.
- Ja tylko mówię, że szybko wymiękliście. - powiedział chłopak.
- To może zrobimy tak: pójdziecie teraz dalej się bawić, a ja z Charlie tu zostaniemy. Kto pierwszy usiądzie ten przegrywa. Co wy na to. - spytał Chris. Spojrzałam się na niego wzrokiem mówiącym "Kiedyś się zemszczę".
- Ja się zgadzam. - powiedział Nathan.
- Przyjmuję wyzwanie.
Wzięłam Nathana za rękę i już po chwili tańczyliśmy, a raczej wygłupialiśmy się, bo trudno było to nazwać tańcem.

Gdy byliśmy już wykończeni, poruszaliśmy się lekko w rytm wolnej muzyki, dopóki Chris nie przekupił DJa.
Po chwili usłyszeliśmy piosenkę disco-polo, wszyscy ludzie zaczęli szybciej się ruszać, ale nie my, nie mieliśmy już na to sił, ale żadne z nas nie chciało się poddać. Lekko się kołysaliśmy.
Nathan trzymał głowę na moim ramieniu, zagłębiając swoją twarz w moich włosach.
Nagle mnie odwrócił, a ja zobaczyłam że wszyscy się na nas gapią. Przyznam, że to mogło dziwnie wyglądać, powolny taniec do szybkiej muzyki.
- Ja pasuję.- Nathan szepnął mi do ucha i pociągnął w stronę baru.
- Daliście niezły popis. - zaśmiał się Chris.
- Zamiast się śmiać mogłeś nam powiedzieć!- krzyknął Nathan.
- Chciałem, ale to było takie komiczne. - nie przestawał się śmiać.
- Daruj sobie! - krzyknęłam z udawaną złością.

Czytasz= Komentujesz
To dla mnie bardzo ważne

środa, 14 stycznia 2015

Rozdział 11



NICOLE:
Mijały dni, a Nathan się nie obudził, wszyscy powoli tracili nadzieję, że się ocknie, wszyscy tylko nie ja.
Wiedziałam, że się obudzi, wiedziałam, albo chciałam to wiedzieć...
Codziennie go odwiedzałam, bywało że spędzałam z nim też noce. Strasznie za nim tęskniłam. Od tamtej sytuacji często przebywałam też z Charlie, która od tygodnia jest z Chrisem. Unikam wyjść z moimi przyjaciółmi, bo widząc ich razem przypomina mi się to, co przeżyłam z Nathanem. Tak bardzo tęskniłam za jego dotykiem i pocałunkami.
Usiadłam na łóżku i kontynuowałam czytanie książki, która pozwalała mi nie myśleć o tej sytuacji.
Nagle zadzwonił telefon.
- Hej skarbie, chciałabyś dzisiaj mnie odwiedzić. Muszę z tobą o czymś porozmawiać. - powiedziała mama Nathana.
- Tak, zaraz będę.
- Dobrze to do zobaczenia.
Bardzo zdziwił mnie ten telefon, przeczuwałam, że z Nathanem mogło dziać się coś złego.
Wyszłam z domu i udałam się w stronę przystanku. Po 20min. byłam już w domu rodziców Nathana. Zapukałam do drzwi, po czym usłyszałam "proszę" i weszłam do środka. Rozejrzałam się trochę, ten dom był naprawdę bardzo duży i przepięknie urządzony.
- Dzień dobry, wejdź proszę- wskazała w stronę następnego pomieszczenia. Posłusznie weszłam do środka.
- O czym chciała pani ze mną rozmawiać?- spytałam siadając na kanapie.
- O Nathanie. Muszę cię o coś poprosić.
- Co pani ma na myśli?- spytałam niepewnie.
- Nie możesz więcej go odwiedzać.
- Ale jak to?- nic nie rozumiałam.
- Tak będzie lepiej.
- Lepiej? Dla kogo? - nie wierzyłam w to, co słyszę - Skoro pani straciła nadzieję, nie znaczy, że ja też muszę ją stracić.
- Ależ kochanie zrozum, że im szybciej przestaniesz go odwiedzać, tym szybciej o nim zapomnisz.
- Ale ja nie chcę o nim zapomnieć!
- Zaufaj mi, tak będzie lepiej.
- On mnie nie zostawi! Nie może tego zrobić. - powiedziałam już nieco ciszej.
- Wiem, że jest ci trudno tak jak i mi, ale nic to nie zmieni... pozwól mu odejść.
- Nie! On nie może tak po prostu odejść! Nie może mnie zostawić! - jedna łza spłynęła po moim policzku. - nie teraz kiedy tyle dla mnie znaczy...
- Ja też go kocham i nigdy nie przestanę. Zawsze mieliśmy dobry kontakt.
- A teraz tak po prostu chce pani o nim zapomnieć?
- To nie tak. Ja nigdy o nim nie zapomnę, ale czasu nie można cofnąć, nic już nie zmieni tego, co się stało, a my musimy to zaakceptować.
Nie miałam ochoty tego dłużej słuchać, wybiegłam z mieszkania i udałam się do szpitala. Weszłam do sali i usiadłam obok Nathana.
- Wiesz, że bardzo cię kocham. Nie zostawiaj mnie, proszę. Tęsknię za tobą, za naszymi rozmowami, za romantycznymi spacerami, o zachodzie słońca - wstałam i pocałowałam go w usta- tak bardzo mi ciebie brakuje, kocham cie najmocniej na świecie.

"Kocham cię nie wiedząc jak ani kiedy, ani czemu
kocham cię po prostu, bez zawiłości i bez pychy:
tak cię kocham, bo nie umiem kochać inaczej,
tylko w ten sposób, który nie rozróżnia jestem i jesteś,
tak blisko, ze twoja ręka na mojej piersi jest moją,
tak blisko, że zamykają się twoje oczy w moim śnie"

Nagle zaczęło coś piszczeć, do sali wbiegli lekarze i kazali mi wyjść. Stanęłam za szklanymi drzwiami i patrzyłam co się dzieje. Reanimowali go. Nie mogłam powstrzymać łez. On umierał na moich oczach, a ja nie mogłam nic z tym zrobić."

"Ci których kochamy nie umierają, bo miłość jest nieśmiertelna."

Nagle drzwi do sali się otworzyły, a w progu stanął lekarz.
- Wiesz jak on cię bardzo kocha? To dla ciebie tak dzielnie walczył... i wygrał tą walkę.
Serce mi przyśpieszyło, w oczach pojawiły się nowe łzy, łzy szczęścia.
- To znaczy, że się obudził?
- Nie, ale to tylko kwestia czasu.
Weszłam do sali, gdzie leżał Nathan i mocno się do niego przytuliłam, tak bardzo pragnęłam, aby się obudził, by powiedział że już wszystko będzie dobrze.
- Tak się o ciebie martwiłam- powiedziałam wycierając łzę- zrozumiałam jak bardzo cię kocham. Proszę, nigdy więcej mnie nie zostawiaj, bo ja cie potrzebuję. Jeszce kilka dni temu nie wiedziałam, czy chce z tobą być, bo nigdy nie mówiłeś mi że mnie kochasz, ale teraz będę walczyć, bo zrozumiałam o co walczę.
Nagle poczułam jak ściska moją rękę, po chwili zaczął otwierać oczy, on się budził, wróci do mnie i będzie tak, jak dawniej.
- Tak za tobą tęskniłam- powiedziałam delikatnie głaszcząc jego policzek- wiedziałam, że z tego wyjdziesz. Nie mogło być inaczej. Kocham cię najmocniej na świecie- pocałowałam jego policzek- wszystko będzie dobrze- szepnęłam i położyłam głowę na łóżku, tuż obok dłoni chłopaka, nie puszczając jej. 

Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału. W czasie ferii postaram się je częściej wstawiać. Zapraszam do komentowania.

wtorek, 13 stycznia 2015

LBA



Nominowała mnie autorka bloga: You are My Kind Of Perfect - jelena-story.

 

  1. Ulubiona piosenka? Wybrałam piosenkę Seleny Gomez " My Dilemma "
  2. Ulubione opowiadanie? Nie zastanawiając się ani chwili mówię, że jest nim Love is not easy baby.
  3. Ulubiona przekąska? Uwielbiam frytki :)
  4. Twój idol? / kogo jesteś fanem? Jestem fanką Seleny Gomez, ale słucham bardzo różnej muzyki.
  5. Ulubiony cytat? " Miłość to jest to co pozostaję, gdy zabrane zostało już wszystko. Nawet nadzieja. "
  6. Ulubiony film? "Trzy metry nad niebem"
  7. Gdzie najbardziej chciałabyś pojechać? Najbardziej chciałabym pojechać do Paryża.
  8. Wierzysz w spełnianie się marzeń? Osobiście uważam, że marzenia się spełniają tylko wtedy gdy ktoś naprawdę w nie wierzy. "Gonię marzenia i wierzę w to, że kiedyś się spełnią. Wiesz, sam je spełniam bo mam odwagę marzyć. I cholerny upór by pragnienia prawdą się stały."
  9. Na kogo koncert najchętniej byś pojechała? Przyznam się, że nie znam odpowiedzi na to pytanie, więc nie będę was okłamywać.
  10. Ulubione pomieszczenie w domu? Moim ulubionym pomieszczeniem (chyba nikogo to nie zdziwi) jest mój pokój.
  11. Ulubiony aktor/aktorka? Maciej Musiał
Nominuję:
http://iwonderifmaybe.blogspot.com/?m=1
http://droga-do-jutra.blogspot.com/?m=1
http://zagubiona-fanfic.blogspot.com/?m=1

A o to moje pytania:
  1. Jakie jest twoje marzenie?
  2. Co lubisz robić w wolnym czasie?
  3. Czym dla Ciebie jest szczęście?
  4. Jak określisz siebie jednym słowem?
  5. Ulubiony przedmiot w szkole?
  6. Co sprawia Ci największą radość?
  7.  Ile blogów już przeczytałaś?
  8. Czy wierzysz w miłość?
  9. Jakiej słuchasz muzyki?
  10. Ulubiony kolor?
  11. Ulubiony blog? 

piątek, 9 stycznia 2015

Rozdział 10



NATHAN:
Poszedłem do baru, gdzie byłem umówiony. Znudziło mi się czekanie na zew., więc wszedłem do środka, usiadłem przy wolnym stoliku. Po chwili przyszła do mnie młoda dziewczyna, kiedyś bym się nią zainteresował, ale biorąc pod uwagę okoliczności nie mogłem, albo nie chciałem tego zrobić. Podała mi kartkę z napisem " W lesie naprzeciwko ". Miałem przeczucie, że to nie skończy się dobrze, ale nie miałem innego wyboru, chciałem chronić swoją dziewczynę. Po chwili byłem w oznaczonym miejscu, rozglądając się zobaczyłem jakiś chłopaków, więc postanowiłem się tam udać. Podchodząc bliżej zauważyłem osobę, która mi kogoś przypominała, gdy byłem już wystarczająco blisko zobaczyłem, że to Jake, moje serce automatycznie przyśpieszyło, nienawiść jaką go darzyłem sprawiła, że miałem ochotę się go pozbyć.
- Chłopaki patrzcie kto raczył się tu pofatygować. - zaczął Jake.
- Który z was to pisał?
- O jaki zdenerwowany. -zaśmiał się.
- Czego od niej chcecie? Aty co Jake nie umiesz pogodzić się ze stratą dziewczyny? - powiedziałem czując, że zaraz wybuchnę.
- Powtórz to! - ryknął chłopak.
- Nie umiesz zaakceptować tego, że laska Cie rzuciła?!
- Widzę, że robi się ciekawie, to może ja przyniosę popcorn. - zaśmiał się jeden z chłopaków.
- Stul pysk! - wrzasnął na niego Jake - Spadaj stąd.
- Ani mi się śni, z chęcią popatrzę.- kontynuował chłopak.
- To może mu opowiesz kto pisał te wiadomości?! - wysyczał Jake.
- A ty teraz chcesz się z tego wykręcić?
Nie miałem ochoty tego dłużej słuchać. Z każdą chwilą byłem coraz bardziej wściekły. Próbowałem się uspokoić, ale to nic nie dało, miałem ochotę skopać im tyłki, tak aby nigdy więcej nie popełnili tego błędu. Wystarczyło jedno słowo, żeby wyprowadzić mnie z równowagi. Straciłem nad sobą kontrolę, rzuciłem się z pięściami na Jake i jego kumpla, Po prostu nie wytrzymałem i wybuchłem, zadawałem kolejne ciosy bez opamiętania i już bym wygrał, gdyby nie to że koledzy Jake przyszli mu z pomocą. Przyznajmy szczerze nie miałem szans z czterema prawdopodobnie starszymi ode mnie facetami, ale nie miałem też zamiaru się poddać, walczyłem do samego końca.... dokąd pamiętam.

NICOLE:
Dostałam wiadomość: " Twój kochaś jest w szpitalu, może chciałabyś go odwiedzić? " Momentalnie zerwałam się z łóżka i wybiegłam z domu, wsiadają do pierwszego autobusu, który jechał w stronę szpitala. Na miejscu udałam się do rejestracji, gzie powiedzieli mi, że nie mogą udzielić mi żadnych informacji, postanowiłam więc sama go znaleźć. Szukałam po wszystkich salach, nagle moim oczom ukazał się on, leżał na łóżku, bardzo się o niego martwiłam i choć nie wiedziałam, czy mnie kocha to nie mogłam tak łatwo odpuścić. Weszłam do sali zamykając za sobą drzwi. Był nieprzytomny. Usiadłam na stołku obok łóżka chłopaka i przyglądałam się mu, a po moim policzku spłynęła jedna łza. Po chwili do sali weszła kobieta, zapewne była mamą Nathana.
- Przepraszam, mogę wiedzieć kim jesteś?- spytała podchodząc bliżej.
- Ja jestem jego dziewczyną. Wie pani co z nim?
- On jest- zacięła się - on jest w śpiączce.
Momentalnie zrobiło mi się gorąco, serce zaczęło mi szybciej bić.
- Ale jak to? Co się stało?- spytałam zaskoczona, a w moich oczach pojawiły się łzy.
- Został mocno pobity, na szczęście policja zajęła się już tą sprawą.
- Czy wie pani kim byli ci ludzie?
- Nie, ale - zatrzymała się ewidentnie nad czymś myśląc - jak go tu przywieźli powiedział czyjeś imię, może powiesz mi kto to?
- Pomogę jak tylko będę mogła.- powiedziałam pewnie.
- Jeśli się nie mylę powiedział " Jake".
- On?- powiedziałam sama do siebie.
Dlaczego mu to zrobił? Dlaczego nie może mi dać spokoju? Dlaczego rani osoby, na których mi zależy?
Podałam adres mojego byłego chłopaka, a ona poszła zawiadomić o tym policję. Spojrzałam na Nathana, a w oczach pojawiły mi się nowe łzy.
- Kocham Cię. - szepnęłam czują jak pojedyncza łza spływa po moim policzku. Musnęłam jego usta. - Wiem, że ty mnie nie. - dodałam podnosząc ostrożnie jego dłoń do swoich ust.- Ale to nic. - pocałowałam jego dłoń starając się nie rozbeczeć do końca.- " Nie musisz mnie kochać, nie musisz mnie nawet lubić, po prosty żyj, dobrze? Nic więcej. "- otarłam wierzchem swojej ręki łzy spływające mi po twarzy. - Śpij, skarbie i wiedz, że ja tu na ciebie czekam...
Wyszłam z sali, zamykając za sobą drzwi.



poniedziałek, 5 stycznia 2015

Rozdział 9


NICOLE:
Leżeliśmy wtuleni w siebie na moim łóżku. Od dłuższego czasu prawie całe dnie spędzaliśmy razem. To było jak narkotyk, im więcej bierzesz, tym bardziej się uzależniasz. Zapomniałam o kłopotach, aż do pewnego momentu.
Oglądaliśmy telewizję, gdy zadzwonił mój telefon. (Nieznany numer.)
Usiadłam na łóżku i odebrałam telefon.
- Słucham
Nic, cisza, początkowo myślałam, że ktoś się pomylił, do czasu kiedy to nie zaczęło się powtarzać. Wiedział o tym tylko Nathan i zawsze mi mówił, żebym się tym nie przejmowała, lecz ja w głębi duszy coraz bardziej się bałam.

Szliśmy przez park trzymając się za ręce, a ja czułam jakby ktoś nas obserwował. Chciałam nie dać tego po sobie poznać, ale mi to nie wyszło.
- Czemu jesteś spięta?- spytał się mnie Nathan.
- Mam dziwne przeczucie- wiem, że przed chwilą nie chciałam o tym mówić, ale skoro się zapytał to powiedziałam mu prawdę.
- Jakie?
- Tylko się nie śmiej- powiedziałam poprawiając swoje włosy. Nathan dał znak, żebym kontynuowała.
- Że ktoś nas obserwuje.- powiedziałam niepewnie.
- Ale tu nikogo nie ma.- obrócił mnie wkoło chcąc mi to udowodnić, ale moje przeczucie nie dało się tak łatwo spławić.

NATHAN:
Gdy ją obracałem zauważyłem coś dziwnego, ale postanowiłem jej o tym nie mówić, bo jeszcze bardziej by się wystraszyła. W oddali ruszały się krzaki. Nie byłoby to dziwne, gdyby nie fakt, że nie było wiatru i inne rośliny, ani drgnęły. Zaprowadziłem Nicole do domu, na szczęście byli jej tam rodzice.

NICOLE:
Wchodząc do domu zdjęłam byty i weszłam do salonu, gdzie siedzieli moi rodzice, nareszcie mogłam z nimi normalnie pogadać.
- Hej! Kiedy wróciliście?
- Przed chwilą, a gdzie ty byłaś? - spytał mnie mój tata.
- W parku- odpowiedziałam niepewnie przypuszczając co za chwilę mogło się stać.
- W parku o tej porze?- powiedział mój tata ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy- przecież mogło Ci się coś stać. Nie wiesz, że to niebezpieczne? - o proszę nagle zaczął się mną przejmować, szkoda, że akurat teraz, świetne wyczucie czasu.
- Nic by  mi się nie stało, zresztą nie byłam sama- powiedziałam wiedząc, że inaczej nie daliby mi spokoju.
- Byłaś z Charlie? - spytała moja mama.
- Nie.
- Więc z kim? - kontynuowała.
- Z kolegą. - odpowiedziałam niepewnie wiedząc jakie będzie kolejne pytanie.
- Znamy go? - spytała mama.
- Przecież wy znacie tylko Charlie.- powiedziałam trochę ze złością.
- Mam nadzieję, że to nie jest nic poważnego, wiesz jakie jest moje stanowisko w takich sprawach. - ostrzegł mnie tata. Szczerze miałam gdzieś to co mówił.
- Wiecie miałam nadzieję, że po raz pierwszy od dłuższego czasu zjemy razem kolację i normalnie pogadamy, ale widzę że nic z tego. Idę do siebie. - powiedziałam i pobiegłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Byłam na nich zła, ale jednocześnie było mi smutno, że chociaż raz nie możemy spędzić razem mile czasu. Poczułam w kieszeni wibrujący telefon, wzięłam go do ręki, nieznany numer. Nie odebrałam, po chwili znowu zadzwonił. To nie było fajne, coraz bardziej się bałam. Przesunęłam palcem po ekranie.
- Słucham.- powiedziałam niepewnie spodziewają się, że nic nie usłyszę, ale się myliłam.
- Cześć siostrzyczko, tęskniłaś? - byłam przerażona, rzuciłam telefon, a on cały czas dzwonił. Po moich policzkach spływały łzy, strasznie się bałam. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi balkonowych. Cała się trzęsłam, myślałam że to ma coś wspólnego z tymi telefonami. Po chwili usłyszałam głos.
- Kochanie otwórz zostawiłem dokumenty. - poczułam wielką ulgę. Szybko pobiegłam do drzwi i je otworzyłam wpadając chłopakowi w ramiona.

NATHAN;
Nicole otworzyła drzwi i szybko się do mnie przytuliła, odwzajemniłem uścisk, choć nie wiedziałem o co chodzi, aż poczułem mokrą koszulkę, ona płakała, a ja nie mogłem nic zrobić póki niczego się nie dowiedziałem. Wiedziałem, że wolałaby o tym teraz nie rozmawiać,ale musiałem o to zapytać.
- Kochanie czemu płaczesz? - spytałem głaszcząc ją po głowie.
- Ten telefon... On ciągle dzwoni. - powiedziała przez łzy. Domyśliłem się o co chodzi.
- Nie bój się, nie zostawię Cię. - wyszeptałem całują ją w czoło.
- Ale on, to mój brat.
Co? To niedorzeczne. Jej brat dzwoni do niej, ale przecież on nie żyje, choć mało rozumiałem to wiedziałem, że ktoś chce zranić moją dziewczynę, a ja musiałem sprawdzić kto to i dać mu pożądną nauczkę ,tak aby już nigdy więcej się do niej nie odezwał. Po chwili dziewczyna odsunęła się ode mnie.
- Słyszysz? On znowu dzwoni. - powiedziała Nicole ze strachem w oczach. Szybko podszedłem do telefonu i odebrałem.
- Czego chcesz od mojej dziewczyny? - nikt się nie odezwał, powoli traciłem cierpliwość.
- Kim jesteś? Gadaj! Co mowę Ci odjęło? Dobrze Ci radzę nigdy więcej nie dzwoń na ten numer!
- A co zabronisz mi gadać z własną siostrą? - zdziwiło mnie to co powiedział, ale wiedziałem jedno:ktoś podszywał się pod jej brata.
- Co chcesz, że ciągle do niej dzwonisz?!
- Proponuję spotkanie dzisiaj o 24 pod najbliższym barem. - rozłączył się i nic więcej nie dał mi powiedzieć, ale byłem zadowolony, wreszcie się dowiem z kim mam do czynienia. Odwróciłem się i zobaczyłem Nicole płaczącą do poduszki, podszedłem do niej i mocno ją do siebie przytuliłem.

NICOLE:
Wiecie czego teraz potrzebowałam, żeby powiedział że mnie kocha, czy to tak dużo? Chciałam to usłyszeć, ale nie usłyszałam. Byliśmy już razem miesiąc,a on nigdy mi tego nie powiedział. Nie wiedziałam co naprawdę czuję. Bałam się, że skoro tego nie powiedział to ma jakieś wątpliwości, to zżerało mnie od środka. Zasnęłam w ramionach chłopaka, lecz gdy się obudziłam jego nie było.

Chciałam wyjaśnić pewną sprawę:
pod rozdziałem 7 pojawiła się notka:
"Witajcie,
mam na imię Emilka, jestem siostrą autorki i to ja dziś napisałam dla was rozdział"
Chcę powiedzieć, że ja napisałam rozdział w moim notatniku, a moja siostra przepisała go tutaj, to tak dla jasności :) i jak zwykle zapraszam do komentowania.

sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 8



(kilka dni później)
NICOLE:
Przez ten czas bardzo zaprzyjaźniłam się z Nathanem. Przychodził do mnie codziennie i próbował oderwać od szarej rzeczywistości. Charlie nie odzywała się. Szkoda, bo mam ochotę jej wybaczyć, ale sama się nie będę wychylać. To ona powinna mnie przeprosić. Rodzice przychodzili do domu tylko na noc. Wychodzili, gdy jeszcze spałam. Wracali o 23, kiedy leżałam już w łóżku. Nie cieszyło mnie to, wręcz przeciwnie, czułam jak bardzo się od siebie oddalamy.
Oglądałam telewizję, gdy przyszedł Nathan. Uścisnął mnie na przywitanie i usiadł obok.
- Co oglądasz?
- Jakiś nudny program. Już nic nie ma w tej telewizji.
- To może dasz zaprosić się na imprezę?
- Jasne, a kiedy?
- Dzisiaj u Chrisa o 23.
- Podoba mi się, a ile będzie osób?
- Pięciu moich kumpli, dwie dziewczyny, których nie znam, ale Chris mówił, że jedna jest super, a druga to jej koleżanka i dwie te co były wtedy u mnie, pamiętasz? No i my.
- Tak, jasne.


***


Siedzieliśmy na kanapie cały czas się śmiejąc, było cudownie. Zaprzyjaźniłam się z kolegami Nathana, którzy byli przezabawni. Umieli rozkręcić nawet nudną imprezę. Wszytki było świetnie dopóki nie zobaczyłam pewnej osoby.
- Nicole, możemy porozmawiać? - spytała Charlie.
- Chodźmy na balkon.
- Ja chciałam cię przeprosić. Nie chciałam wtedy tego powiedzieć, to był impuls.
- Czemu tak długo z tym zwlekałaś?
- Ja byłam zła sama na siebie. Abyś mogła mi wybaczyć najpierw ja musiałam sobie darować.
- Nie chce by nasza przyjaźń tak się skończyła.
- Znaczy wybaczasz mi?
- Tak. - dziewczyna mocno mnie przytuliła.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
- Charlie! - usłyszałyśmy wołanie Chrisa.
- Leć do niego, ja tu zostanę.
Widziałam jak Charlie znika za drzwiami. Delikatnie oparłam się o barierkę. Patrzyłam w gwiazdy. Nagel poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu. Poczułam Jego zapach.
- Co ty tu sama robisz?
- Podziwiam niebo.
- Mogę się przyłączyć?
- Tak, chodź tutaj. - pokazałam mu miejsce koło mnie.
- Wolę taką pozycję. - powiedział, a na jego ustach pojawił się uśmiech.
Staliśmy tak w ciszy, gdy nagle usłyszałam coś czego zupełnie bym się nie spodziewała.
- Nicole, mam do ciebie pytanie. Bo od jakiegoś czasu coś do ciebie czuję i to nie jest zwykłe uczucie jak do koleżanki, czy znajomej. Podobasz mi się. Jesteś ładna, mądra. Czy chciałabyś zostać moją dziewczyną?
- Ja - zacięłam się, stałam jak wryta i nie wiedziałam co powiedzieć. Nagle usłyszałam głosy z tyłu:
- Powiedz 'tak', powiedz 'tak'. - byli tam prawie wszyscy.
- TAK! - krzyknęłam radośnie i już po chwili byłam w objęciach Nathana.
- A teraz idźcie stąd! - krzyknął Nathan.
Wszyscy weszli do domu zostawiając nas samych, a ja nie wiedziałam co powiedzieć.
- Nie wiem co powiedzieć. - postanowiłam przerwać ciszę.
- Ciiii, nic nie mów.
Już po chwili nasze usta się złączyły.
Całując go skupiłam się tylko nad tym żeby nie zapomnieć oddychać.

Rozdział 7

NATHAN:
Leżąc na kanapie w pokoju Nicole, oglądałem film, gdy ona smacznie spała.
- Która godzina? - usłyszałem głos tej malutkiej istotki, która właśnie się obudziła.
- Śpij skarbie, jest 23.
- Nie chce mi się...
Podszedłem do niej, przykryłem ją kołdra i ruszyłem w stronę drzwi.
- Gdzie idziesz? Zostań ze mną.
- A co powiedzą twoi rodzice jak nas zobaczą?
- Jak jeszcze nie wrócili, to wrócą jutro. - zapewniła.
- Na wszelki wypadek zamknę drzwi na klucz.
- Dobrze.
- Skoro nie chcesz spać to może obejrzymy jakiś film?
- Jasne.
- To ty wybierz film, a ja pójdę do łazienki.


NICOLE:
Leżałam na jego klatce piersiowej, która teraz wydawała się wygodniejsza od poduszki i oglądaliśmy film, którego w ogóle nie pamiętam, nie rozumiem i chyba nie zrozumiem biorąc pod uwagę okoliczności. Po jakimś czasie zasnęłam.


NATHAN:
Oglądaliśmy film. Moim zdaniem był bardzo fajny. Pomyślałem, że Nicole dobrze to zrobi, że zapomni o kłopotach. Po pewnym czasie poczułem jak się przekręca. Lekko się podniosłem i zauważyłem, że Nicole smacznie śpi. Delikatnie podniosłem jej drobne ciało i już po chwili leżała wtulona w poduszkę. Wyglądała tak uroczo i słodko. Wyłączyłem film i zająłem miejsce obok niej. Mógłbym spać na kanapie, ale ona była strasznie niewygodna.


***
NICOLE:
Obudziłam się rano. Ktoś głaskał mnie po włosach. Zdałam sobie sprawę, że to Nathan. Udałam, że jeszcze się nie obudziłam. Po pewnym czasie chłopak przestał mnie dotykać. Postanowiłam sprawdzić czy nigdzie nie poszedł. W tym celu lekko otworzyłam oczy i zobaczyłam Nathana, który kucał po mojej stronie łóżka... i ta jego grzywka...
- Wiedziałem, że nie śpisz. Ładnie to tak mnie oszukiwać?
- O czym ty mówisz? - udałam, że o niczym nie wiem.
- Już ty dobrze wiesz. - zaśmiał się chłopak. - A teraz wstawaj śpiochu, już 11.
- Nie, ja tu zostaję. -powiedziałam powstrzymując śmiech.
- Taka jesteś tego pewna? No to zobaczymy.
Na początku nie wiedziałam co chce zrobić, ale już po chwili wszystko było jasne.
Leżałam teraz bez kołdry, mimo że miałam długi rękaw i długie spodnie było mi strasznie zimno, ale nie dałam tego po sobie poznać.
- To nie pomogło? To zastosuję inną metodę!
- Co masz na myśli? - spytałam niepewnym głosem.
- To! - krzyknął chłopak i już po chwili siedział na mnie trzymając jedną rękę na mojej ręce, a drugą mnie łaskotał.
- Puść mnie! Ratunku! - krzyczałam ciągle się śmiejąc. - Dobra, już idę! - udało się, zostawił mnie.
- No to chodź. - podał mi rękę - idziemy coś zjeść.
Lecz ja miałam inny plan, biegłam najszybciej jak potrafiłam, aby dotrzeć do łazienki. Po prostu chciałam zrobić mu na złość (taka właśnie jestem). Niestety nie udało mi się. Chłopak złapał od tyłu i przerzucił mnie sobie przez ramię.
- Gdzie się wybierasz? - szepnął mi do ucha schodząc ze mną po schodach.
- Puść mnie! - krzyczałam przez śmiech i lekko biłam go po plecach.
I wtedy weszli moi rodzice...
- A co wy robicie? - zapytał tata lekko podniesionym głosem.
Ponieważ nie mogłam powiedzieć im prawdy, bo wtedy byłabym pewnie martwa, postanowiłam wymyśleć bajeczkę. Już nie raz ich okłamałam, teraz też musiało mi się udać.
- Nathan przyszedł po mnie, bo byliśmy umówieni pod szkołą, ale ja zaspałam.
- A po co mieliście się spotkać?
- Chcieliśmy z kolegami uczcić koniec roku szkolnego. No wiecie pizza i takie tam.
- A mogłabyś z niego zejść? - spytała moja mama, a ja właśnie zdałam sobie sprawę, że on mnie cały czas trzyma.
Po chwili postawił mnie na podłodze.
- To my pójdziemy do mnie.
- A nie mieliście iść do szkoły?
- Tak, ale muszę się najpierw uczesać.
- Dobrze, idźcie.
Złapałam Nathana za rękę i zaprowadziłam na górę.
- Ładnie to tak oszukiwać rodziców? - spytał, gdy zamknęłam za nami drzwi.
- A co miałam powiedzieć, że tu spałeś?
- A czemu nie? - ruszył zabawnie brwiami, za co oberwał ode mnie poduszką.
- Tylko jest jeden problem, teraz musimy wyjść z domu, a jak widzisz pada deszcz. - pokazałam na okno.
- To nie ja to wymyśliłem...
- To było pierwsze co wpadło mi do głowy.
Weszłam do łazienki, przebrałam się, uczesałam, umalowałam i już po chwili byłam gotowa do wyjścia.
Wyciągnęłam z szafy parasolkę, założyłam płaszczyk i wyszliśmy z domu.
- A teraz idziemy do mnie, bo zaraz będziemy cali mokrzy.
- Może najpierw pójdziemy coś zjeść?
- Wiesz, ja umiem robić pyszne naleśniki.
- Z czekoladą?
- Jak sobie życzysz.
Już po chwili byliśmy w domu Nathana. Siedziałam na kanapie oglądając jakiś film, w czasie gdy Nathan robił naleśniki.
Uwierzcie mi, chciałam mu pomóc, ale on się uparł.
Po kilkunastu minutach już nie wytrzymywałam i musiałam tam zajrzeć. Lekko wychyliłam głowę za futrynę. Nie chciałam żeby mnie zobaczył, więc gdy odkręcał się w moją stronę, szybko się schowałam po czym znowu się wychyliłam. Mój błąd. Dostałam mąką w twarz.
- Mówiłem ci żebyś nie podglądała. - powiedział przez śmiech - gdybyś widziała swoją minę.
- To nie jest śmieszne! - to było śmieszne, ale postanowiłam udawać obrażoną jednak to nie przyniosło żadnych efektów.
- Zamknij się wreszcie!
Ale on nadal się śmiał. Teraz to ja rzuciłam w niego mąką i oto w ten sposób powstała bójka na mąkę.
W pewnym momencie drzwi się otworzyły i stanęła w nich starsza pani.
- Co wy dzieci robicie? - spytała kierując się do kuchni.
- Cześć babciu, my tylko się bawimy. - powiedział Nathan niczym się nie przejmując. - usiądź sobie na kanapie. Co cię tu sprowadza babciu? - spytał kierując się za nią do salonu.
- Przyszłam po szklankę mąki.
- Bo my właśnie całą zużyliśmy... - powiedział zakłopotany Nathan.
- Właśnie widzę. - zaśmiała się babcia - ciekawe co powie twoja mama jak się dowie co ty robisz. A teraz już pójdę, bo właśnie piekę ciasto.
Wyszła i zamknęła za sobą drzwi.
- Co będzie jak twoja mama się dowie?
- Przecież ja jestem pełnoletni.
Za chwilę drzwi znowu się otworzyły.
- Przepraszam dzieci, że tak wam przeszkadzam, ale zapomniałam się spytać kim jest ta dziewczyna?
- To moja przyjaciółka.
- Tak sobie myślę, że skoro nie jesteście parą to może przedstawisz swoją koleżankę bratu?
Zatkało mnie. Chyba zrobiłam się cała czerwona.
- Pomyślę babciu.
Staruszka pokiwała głową i wyszła.
- Co to było? - spytałam zdziwiona.
- Ona zawsze umawia nas ma schadzki.
- Ale ty nie mówiłeś poważnie?
- Jasne, że nie. Nie przejmuj się, ona za chwilę nic nie będzie pamiętać.


___________________________________________________
Witajcie,
mam na imię Emilka, jestem siostrą autorki i to ja dziś napisałam dla was rozdział :)
zapraszam do komentowania
@emiliamiros