poniedziałek, 19 stycznia 2015

Rozdział 13

NATHAN:
Było po trzeciej, kiedy postanowiliśmy wyjść. Wszyscy byli już nieźle wstawieni. Szliśmy pieszo w kierunku naszych domów. Chris z Charlie poszli już do siebie.
- To idziemy do mnie? - spytałem.
- Ja idę do domu. - powiedziała Nicole.
- Chcesz żeby twoi rodzice zobaczyli Cię w takim stanie? - zapytałem, choć wiedziałem, jaka będzie odpowiedź.
- Przekonałeś mnie.
Wziąłem ją za rękę i zaprowadziłem do mojego mieszkania. Nicole weszła do łazienki, a ja zdjąłem koszulkę i położyłem się na łóżku, czekając na dziewczynę. Gdy Niki weszła do pokoju zawołałem ją do siebie.
- Możesz mi dać jakąś bluzkę? - spytała.
Wstałem i podałem dziewczynie ubranie.
- Odwróć się.
Posłusznie zrobiłem to o co prosiła. Patrzyłem na szafę i nagle zauważyłem, że Nicole odbija się w niej. Muszę przyznać, że wyglądała przepięknie...
- Już.
Odwróciłem się i położyłem na łóżku. Po chwili dziewczyna do mnie dołączyła. Położyła się na mojej klatce piersiowej, a ja objąłem ją ramieniem i przysunąłem do siebie starając się zasnąć. W głowie miałem jedną myśl: właśnie leżała obok mnie dziewczyna, do której coś czułem, tylko nie wiedziałem co. Było bardzo gorąco, więc wyślizgnąłem się z jej objęć i zdjąłem spodnie. W szafce szukałem krótkich, dresowych spodenek. Nagle zdałem sobie sprawę, że są w pralce. Położyłem się więc na łóżko i wróciłem do wcześniejszej pozycji. Schowałem twarz we włosach dziewczyny i zasnąłem.
NICOLE:
Obudziły mnie jasne promienie słoneczne wpadające przez okno. Poczułam czyjąś rękę na mojej talii i zamarłam.
- Cześć skarbie, jak się spało? - spytał chłopak.
Nie wierzyłam własnym oczom. Leżałam w łóżku z Nathanem. O mój boże.. gdyby rodzice to widzieli byłabym już martwa. Chłopak wstał z łóżka i nagle zobaczyłam w co był ubrany. To musi być tylko zły sen. Po chwili zauważyłam, że jestem w koszulce Nathana. Oby to nie było to o czym właśnie myślę... czasami miewam dziwne myśli. W końcu zdołałam wydusić z siebie kilka słów.
- Nathan, czy my...
Nie potrafiłam tego dokończyć, a w głowie miałam różne scenariusze. Proszę powiedz, że nie. Proszę powiedz, że nie... Chłopak zaczął się cicho śmiać.
- Nic nie pamiętasz, prawda? - spytał śmiejąc się.
- Nie i to nie jest śmieszne. - powiedziałam z oburzeniem.
- A więc wszystko Ci opowiem. - powiedział - wyszliśmy z imprezy ok. 3 nad ranem. Twoi rodzice byli w domu, więc przyszłaś do mnie, bo inaczej miałabyś niemałe kłopoty. - zaśmiał się - położyliśmy się na łóżku i zasnęliśmy.
- Kłamiesz! Dlaczego ja mam na sobie twoją koszulkę?! - spytałam ze złością.
- Chciałaś to Ci ją dałem.
- Tak, a dlaczego Ty stoisz w samych bokserkach? - powiedziałam co myślę i nie było mi do śmiechu.
- Bo w nocy było gorąco i zdjąłem spodnie.
- Nie wierzę Ci! - krzyknęłam, czując jak z każdą chwilą zbiera się we mnie coraz większa złość.
- Chciałem założyć spodenki, ale są w pralce.
- Akurat... I ja mam Ci w to uwierzyć?!
- Nie chcesz to nie wierz, ale taka jest prawda.
Jego głos robił się coraz poważniejszy. To nie była zwykła wymiana zdań, to była kłótnia.
- Nie wierzysz mi? - spytał - Nie masz do mnie zaufania?
- A niby dlaczego miałabym Ci ufać! - krzyknęłam wyrzucając ręce do góry.
- Kurwa Nicole, bo Cię KOCHAM!
Nie spodziewałam się tego choć na zewnątrz nie dawałam tego po sobie poznać, to w środku tańczyłam z radości.
- Nie od razu zrozumiałem ile dla mnie znaczysz. Dopiero upływ czasu mi to wytłumaczył. Chłopak cały czas patrzył mi się w oczy, może chciał coś z nich wyczytać. Po chwili zbliżył się do mnie i mnie pocałował. Byłam w siódmym niebie. Osoba, która tyle dla mnie znaczyła stała obok mnie i powiedziała co do mnie czuje, a pocałunek był jak obietnica.
"Ludzie mówią, że gdy rodzi się człowiek z nieba spada dusza i rozdziela się na dwie części. Jedna z nich trafia do kobiety, a druga do mężczyzny. Natomiast całe życie polega na tym, aby znaleźć tą drugą połowę. Połowę własnej duszy. Połowę swojego serca. Połowę samego siebie..."
A ja właśnie to zrobiłam, znalazłam ją.




Szykowałam się na spotkanie z Nathanem, bo mieliśmy iść do baru świętować moje 18 urodziny. Usłyszałam dzwonek do drzwi, otworzyłam je i zobaczyłam elegancko ubranego chłopaka. Przywitałam się z nim i poszliśmy do samochodu.
- Mogłeś mi powiedzieć, że zakładasz garnitur to i ja założyłabym coś odpowiedniejszego.
- Ty we wszystkim wyglądasz pięknie, kochanie.
Nathan zatrzymał się pod barem.
- Ale tu jest chyba zamknięte. - powiedziałam.
W środku panowała ciemność, nie paliło się żadne światło. Na parkingu nie było ani jednego samochodu.
- Chodź sprawdzimy. - Nathan złapał mnie za rękę i prowadził w stronę wejścia. Drzwi były otwarte, a w środku panowała ciemność i ani jednej żywej duszy. Usiedliśmy przy stoliku.
- Mogę Cię poprosić do tańca? - spytał chłopak.
- Ale nie ma żadnej muzyki i jest strasznie ciemno.
Nagle rozbrzmiała muzyka i włączyły się światła.
Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam wszystkich moich znajomych.
- Niespodzianka! - krzyknęli razem.
- Ale... Ale jak? - zdołałam z siebie wyrzucić.
- Ostatnio mówiłaś, że chciałabyś mieć imprezę urodzinową. - powiedział Nathan.
- A więc to dzięki Tobie! - krzyknęłam z radością i rzuciłam się w objęcia Nathana - Dziękuję.
Wszyscy zaczęli składać mi życzenia, dostałam wiele prezentów. Byłam zachwycona, spełniło się jedno z moich marzeń. Byłam bardzo wdzięczna Nathanowi za przygotowanie tej imprezy.
- Mogę panią prosić? - spytał podając mi dłoń, którą po chwili objęłam i kierowaliśmy się w stronę parkietu, gdzie tańczyło wiele par. Poruszaliśmy się w rytm wolnej muzyki. Charlie podeszła i zrobiła nam zdjęcia.
- Takie coś nie może się zmarnować. - powiedział Nathan.
Objął mnie w pasie i uśmiechnął się do aparatu. Bawiliśmy się świetnie. Około 4 nad ranem goście zaczęli wychodzić. Szkoda, że ta impreza dobiega końca.
- Było cudownie. - powiedziałam ściskając Nathana.
- Ale to jeszcze nie koniec. - powiedział chłopak.
- Co masz na myśli? - spytałam zdziwiona.
- To że porywam Cię na weekend.
- Ale super! - krzyknęłam, wskakując chłopakowi w ramiona - A gdzie?
- Niespodzianka!
- Już nie mogę się doczekać! - krzyknęłam radośnie.
Gdy wszyscy wyszli udaliśmy się do samochodu. Oparłam się o drzwi i po chwili zasnęłam.
NATHAN:
Jechaliśmy już około 2h. Nicole usnęła już na samym początku drogi. Wyglądała ślicznie, jak aniołek. Gdy dojechaliśmy na miejsce zaniosłem walizki do pokoju. Bagaże Nicole były przygotowane wczesniej przez Charlie. Wróciłem po dziewczynę, uchyliłem drzwi i wziąłem ją delikatnie na ręce. Zaniosłem ją do pokoju i położyłem na łóżku. Przykryłem ją kołdrą i położyłem się obok. Objąłem dziewczynę ramieniem i zasnąłem. Obudziłem się o 16. Nicole jeszcze spała, więc postanowiłem zejść na dół po coś do jedzenia.
Wszedłem do pokoju otwierając powoli drzwi, trzymałem w rękach tacę, którą po chwili postawiłem na szafce nocnej.
- Wstawaj skarbie. - powiedziałem głaszcząc ją po włosach.
Dziewczyna powoli otworzyła oczy.
- Która godzina? - spytała cichutkim głosem.
- 16:30, przyniosłem coś do jedzenia. - wziąłem tacę i postawiłem ją obok dziewczyny.
- Dziękuję. - odparła.
Po zjedzonym posiłku wyszliśmy na spacer. Chodziliśmy ulicami miasta podziwiając ulicę.
- Jak tu pięknie. - powiedziała Nicole.
- Może pójdziemy do parku?
- Oczywiście.
Usiedliśmy na ławce w parku i rozmawialiśmy o różnych, głupich rzeczach. Czas mijał nam bardzo szybko.
- Kocham Cię. - powiedziała i przytuliła się do mnie.
- Ja Cię kocham bardziej niż mogłabyś sobie kiedykolwiek wyobrazić.


____________________________________
Kolejny rozdział już za nami. Zapraszam do komentowania :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz