sobota, 28 lutego 2015

Rozdział 25



NICOLE:

Czy to sprawiedliwe, że jedni ludzie są szczęśliwi, a drudzy wręcz przeciwnie? Może jest droga do szczęścia? Tylko dlaczego ja nie potrafię jej znaleźć? Gdy myślałam, że wszystko już będzie w porządku, moje życie wywraca się do góry nogami. Jeszcze wczoraj byłam szczęśliwa. Przez ostatnie kilka miesięcy czekałam na moment, który dzisiaj miał się pojawić, lecz nagle stało się coś nieoczekiwanego.
Chodziłam po szpitalnej sali. Za chwilę mogłam się dowiedzieć, że moje dziecko jest strasznie chore. Cała się trzęsłam i nie mogłam się na niczym skupić. W pewnym momencie do sali wszedł lekarz.
- Miała pani leżeć. - powiedział siadając na krześle.
- Wie pan już coś? - spytałam ignorując jego uwagę.
- Tak. Proszę usiąść. - posłusznie wykonałam polecenie. - są już wyniki badania pani córeczki. - popatrzyłam się na niego wzrokiem, który mówił, aby kontynuował. - pani córka ma chorą wątrobę, potrzebny będzie przeszczep jej części. Pani dziecko jest wcześniakiem, dlatego wystąpiły problemy. Miejmy nadzieję, że pani będzie mogła być dawcą.
"Przeszczepienie fragmentu wątroby od krewnego jest doskonałym rozwiązaniem w przypadku małych dzieci, dla których bardzo trudno zdobyć narząd pochodzący od zmarłego. Pobranie od ojca lub matki fragmentu wątroby dla dziecka ma wiele zalet. Po pierwsze – pozwala bardzo dokładnie ocenić wątrobę dawcy, ograniczając do minimum ryzyko przeszczepienia niezbyt dobrego narządu. Po drugie – samo pobranie przeszczepu odbywa się w idealnych warunkach planowej operacji, nieporównywalnych z przeszczepieniem narządu z tzw. pobrania wielonarządowego, czyli po śmierci człowieka. Po trzecie wreszcie – czas od pobrania przeszczepu do jego podłączenia do krążenia biorcy (tzw. czas zimnego niedokrwienia) nie przekracza kilku godzin, podczas gdy przy przeszczepie od zmarłego jest on zwykle trzykrotnie dłuższy." Czy chce pani być dawcą?
- Tak. - powiedziałam bez chwili zastanowienia. Dla mnie to było oczywiste.
-  W takim razie musimy wiedzieć jaki ma pani typ krwi w przeciwnym razie może wystąpić reakcja alergiczna. Badanie krwi wykonamy jutro, a teraz będzie mogła się pani zobaczyć z córką. Jest pani gotowa?
- Tak.
Mojej córeczki jeszcze nie widziałam, to wszystko przez te badania, które musieli zrobić.

Do sali weszła pielęgniarka z moją córeczką na rękach. To była ta chwila, na którą czekałam tak długo. Szybko do niej podbiegłam i wzięłam małą na ręce. Była śliczna i bardzo podobna do Nathana. Patrząc na nią pierwszy raz od kilku miesięcy o nim pomyślałam. To nie tak, że go nie kochałam, po prostu gdy go długo nie widziałam, to to uczucie powoli zanikało.


Następnego dnia:
Czekałam na wyniki badań, na rękach trzymałam mojego maluszka. Przez całą noc zastanawiałam się co będzie jak ja nie będę mogła zostać dawcą. Sama ta myśl mnie przerażała. Nagle obok mnie pojawił się lekarz.
- Mam złą wiadomość - zaczął - nie może pani być dawcą.
- Jak długo moja wnuczka będzie czekać na przeszczep? - spytała moja mama.
- Może ojciec dziecka...
Lekarz zaczął mówić, ale ja go już nie słuchałam. "Może ojciec dziecka"- to zdanie utkwiło mi w pamięci. Chciałam powiedzieć lekarzowi " to będzie trudne, bo on nie wie o istnieniu małej" ale szybko to wykluczyłam i powiedziałam coś bardziej stosownego, długo się nad tym nie zastanawiając.
 - Ja... porozmawiam z nim. - i wtedy zdałam sobie sprawę, ze moja mama myśli, że nie wiem kim jest ojciec mojego dziecka.
- Skarbie, ale ty przecież - zaczęła - Czy ty nas oszukałaś?
- Mamo... ja... tak by było lepiej dla małej.
- To kim jest jej ojciec? - westchnęła - Czy to ten Nathan... ten nasz sąsiad, który odprowadził Cie kiedyś do domu? - zamurowało mnie. Moja mama nas razem widziała? Skoro się domyśla, to chyba muszę jej powiedzieć prawdę. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam mówić.
- Tak, to on jest ojcem Maddie.
Lekarz zostawił nas, abyśmy mogły sobie wszystko wyjaśnić.
- Ale dlaczego wy nie jesteście razem? 
- Mamo to długa historia. - powiedziałam, bo nie chciałam jej o tym opowiadać. 
- Skarbie - zaczęła niepewnie - Czy on Ci coś zrobił?
- Nie. - powiedziałam szybko.
- Powiedz mi coś więcej, bo ja nic nie rozumiem.
- Ja go kocham... zawsze kochałam, ale my nie byliśmy sobie pisani. Coś między nami się psuło... tak z dnia na dzień, a ja... tak zwyczajnie się poddałam - po moim policzku spłynęła jedna łza. - dzisiaj wiem, że źle zrobiłam - wzięłam głęboki oddech - ja naprawdę nie chciałam go stracić. Mimo, że często mnie ranił, ja go nadal kocham i chyba nigdy nie przestanę. Po prostu nie mogę o nim zapomnieć. Mimo, że przez ostatnie kilka miesięcy nie myślałam zbyt dużo o nim, to on cały czas był gdzieś w moim sercu, tylko ja starałam się to ukryć i poniekąd mi się udało. Nawet nie wiesz jak się teraz czuję. Ja wiem, że Nathan nie chciał mieć dziecka, zresztą nie byłby dobrym ojcem. 
Ja muszę mu o wszystkim powiedzieć.
- Czy on Cie kochał? - moja mama zadała pytanie, na które sama nie znałam odpowiedzi.
- Ja.. ja nie wiem.
- Córeczko, przemyśl to, ja muszę już iść. - podeszłą do mnie, przytuliła mnie i ucałowała swoją wnuczkę, którą cały czas miałam na rekach. W sumie dziwne, że jeszcze po nią nie przyszli. Mała jest chora i dlatego musi być pod opieką lekarzy. Nagle drzwi do sali się otworzyły i do środka weszła pielęgniarka.
- Musimy już ją zabrać. - powiedziała podchodząc do mnie.
Pocałowałam małą w czółko.
- Mama bardzo Cię kocha. - powiedziałam i oddałam ją kobiecie.

Leżałam na łóżku w swoim pokoju. Nie mogłam zostać w szpitalu, bo lekarze powiedzieli, że to i tak nic nie zmieni, więc lepiej żebym poszła do domu. Wiedziałam, że mają rację, dlatego teraz tutaj siedzę i patrze na puste łóżeczko.
- Wszyscy tu na Ciebie czekamy. - powiedziałam - wiem, że jedyną opcją, żeby była tu szybko,  jest powiedzenie prawdy Nathanowi. - mówiłam sama do siebie - Tylko, czy on będzie chciał mi pomóc? Czy przebaczy mi i zrozumie moją decyzję? W taki o to sposób zostałam na noc z masą pytań.
Przeszczepienie fragmentu wątroby od krewnego jest doskonałym rozwiązaniem w przypadku małych dzieci, dla których bardzo trudno zdobyć narząd pochodzący od zmarłego. Pobranie od ojca lub matki fragmentu wątroby dla dziecka ma wiele zalet. Po pierwsze – pozwala bardzo dokładnie ocenić wątrobę dawcy, ograniczając do minimum ryzyko przeszczepienia niezbyt dobrego narządu. Po drugie – samo pobranie przeszczepu odbywa się w idealnych warunkach planowej operacji, nieporównywalnych z przeszczepieniem narządu z tzw. pobrania wielonarządowego, czyli po śmierci człowieka. Po trzecie wreszcie – czas od pobrania przeszczepu do jego podłączenia do krążenia biorcy (tzw. czas zimnego niedokrwienia) nie przekracza kilku godzin, podczas gdy przy przeszczepie od zmarłego jest on zwykle trzykrotnie dłuższy.

http://www.poradnikzdrowie.pl/sprawdz-sie/niezbednik-pacjenta/przeszczep-rodzinny-od-kogo-mozna-pobrac-organy-do-przeszczepu-rodzinn_41363.html
Przeszczepienie fragmentu wątroby od krewnego jest doskonałym rozwiązaniem w przypadku małych dzieci, dla których bardzo trudno zdobyć narząd pochodzący od zmarłego. Pobranie od ojca lub matki fragmentu wątroby dla dziecka ma wiele zalet. Po pierwsze – pozwala bardzo dokładnie ocenić wątrobę dawcy, ograniczając do minimum ryzyko przeszczepienia niezbyt dobrego narządu. Po drugie – samo pobranie przeszczepu odbywa się w idealnych warunkach planowej operacji, nieporównywalnych z przeszczepieniem narządu z tzw. pobrania wielonarządowego, czyli po śmierci człowieka. Po trzecie wreszcie – czas od pobrania przeszczepu do jego podłączenia do krążenia biorcy (tzw. czas zimnego niedokrwienia) nie przekracza kilku godzin, podczas gdy przy przeszczepie od zmarłego jest on zwykle trzykrotnie dłuższy.

http://www.poradnikzdrowie.pl/sprawdz-sie/niezbednik-pacjenta/przeszczep-rodzinny-od-kogo-mozna-pobrac-organy-do-przeszczepu-rodzinn_41363.html
Przeszczepienie fragmentu wątroby od krewnego jest doskonałym rozwiązaniem w przypadku małych dzieci, dla których bardzo trudno zdobyć narząd pochodzący od zmarłego. Pobranie od ojca lub matki fragmentu wątroby dla dziecka ma wiele zalet. Po pierwsze – pozwala bardzo dokładnie ocenić wątrobę dawcy, ograniczając do minimum ryzyko przeszczepienia niezbyt dobrego narządu. Po drugie – samo pobranie przeszczepu odbywa się w idealnych warunkach planowej operacji, nieporównywalnych z przeszczepieniem narządu z tzw. pobrania wielonarządowego, czyli po śmierci człowieka. Po trzecie wreszcie – czas od pobrania przeszczepu do jego podłączenia do krążenia biorcy (tzw. czas zimnego niedokrwienia) nie przekracza kilku godzin, podczas gdy przy przeszczepie od zmarłego jest on zwykle trzykrotnie dłuższy.

http://www.poradnikzdrowie.pl/sprawdz-sie/niezbednik-pacjenta/przeszczep-rodzinny-od-kogo-mozna-pobrac-organy-do-przeszczepu-rodzinn_41363.html
Przeszczepienie fragmentu wątroby od krewnego jest doskonałym rozwiązaniem w przypadku małych dzieci, dla których bardzo trudno zdobyć narząd pochodzący od zmarłego. Pobranie od ojca lub matki fragmentu wątroby dla dziecka ma wiele zalet. Po pierwsze – pozwala bardzo dokładnie ocenić wątrobę dawcy, ograniczając do minimum ryzyko przeszczepienia niezbyt dobrego narządu. Po drugie – samo pobranie przeszczepu odbywa się w idealnych warunkach planowej operacji, nieporównywalnych z przeszczepieniem narządu z tzw. pobrania wielonarządowego, czyli po śmierci człowieka. Po trzecie wreszcie – czas od pobrania przeszczepu do jego podłączenia do krążenia biorcy (tzw. czas zimnego niedokrwienia) nie przekracza kilku godzin, podczas gdy przy przeszczepie od zmarłego jest on zwykle trzykrotnie dłuższy.

http://www.poradnikzdrowie.pl/sprawdz-sie/niezbednik-pacjenta/przeszczep-rodzinny-od-kogo-mozna-pobrac-organy-do-przeszczepu-rodzinn_41363.html
Pobranie od ojca lub matki fragmentu wątroby dla dziecka ma wiele zalet. Po pierwsze – pozwala bardzo dokładnie ocenić wątrobę dawcy, ograniczając do minimum ryzyko przeszczepienia niezbyt dobrego narządu. Po drugie – samo pobranie przeszczepu odbywa się w idealnych warunkach planowej operacji, nieporównywalnych z przeszczepieniem narządu z tzw. pobrania wielonarządowego, czyli po śmierci człowieka. Po trzecie wreszcie – czas od pobrania przeszczepu do jego podłączenia do krążenia biorcy (tzw. czas zimnego niedokrwienia) nie przekracza kilku godzin, podczas gdy przy przeszczepie od zmarłego jest on zwykle trzykrotnie dłuższy.

http://www.poradnikzdrowie.pl/sprawdz-sie/niezbednik-pacjenta/przeszczep-rodzinny-od-kogo-mozna-pobrac-organy-do-przeszczepu-rodzinn_41363.html


CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału.

niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 24




NICOLE:

Było już późno, więc musiałam wrócić do domu. Niechętnie wstałam i wyszłam z parku, w którym byłam cały dzień. Kolejny dzień spędzony na myśleniu i jak zwykle nie doszłam do żadnego wniosku. W tym czasie mój telefon nie przestawał dzwonić. Rodzice chyba pierwszy raz się o mnie martwią. Po kilku minutach byłam już w domu. Zdjęłam buty i weszłam, do kuchni gdzie siedzieli moi rodzice. Na mój widok szybko wstali i zjawili się koło mnie, co bardzo mnie zdziwiło. Gadali coś do mnie, ale ja zajmowałam się analizą sytuacji.
Czy to możliwe, że jednak ich interesuję?
Czy może chcą zgrywać dobrych rodziców po tym jak im wygarnęłam co o nich myślę?
Po chwili, która trwała dla mnie wieczność (nie trudno się domyśleć, że i tak nie doszłam do żadnego wniosku) w końcu się ocknęłam. Ze zdań, które wypowiadali w bardzo szybkim tempie i przekrzykiwaniu się wzajemnie, zrozumiałam słowo "przepraszam", które powtarzało się kilka razy w ciągu ich emocjonalnej 'przemowy'. Stałam tam patrząc się na nich i starając się zrozumieć co chcą mi powiedzieć. Kiedy już trochę ochłonęli, pojęli że nie chciałam sobie zrobić krzywdy i że jest 'wszystko' w porządku, zrobili coś czego kompletnie się nie spodziewałam. Byłam zaskoczona...to mało powiedziane. Ja nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Czułam, że zaraz się rozpłaczę. Tak, wraca Nicole, której nie było ok. 2 godzin. Tylko teraz po jej policzkach nie spływają łzy smutku, a szczęścia, bo ta istotka dostała nareszcie to, o czym marzyła od dłuższego czasu. Uścisk od rodziców i to że mogę na nich liczyć sprawiło, że wewnątrz skaczę z radości.
Moją chwilę szczęścia przerywa jednak myśl o Nathanie, którą nieudolnie staram się ignorować.
- Pokój dziecka zrobimy tam, gdzie teraz jest pokój gościnny. - powiedział tata ciągle się uśmiechając, a ja popatrzyłam na niego oczami, które mówią: co ty właśnie powiedziałeś? dodając przy tym szczery uśmiech.
- Skoro już wszystko sobie wyjaśniliśmy to jutro idziemy na zakupy. Chcę kupić mojej wnuczce piękne łóżeczko. - powiedziała mama biorąc telefon do ręki.
- Chciałaś powiedzieć: wnuczkowi, bo chyba każdy wie, że to będzie chłopiec. - odezwał się mój ojciec.
- Wiecie, to że chcecie, aby to był chłopczyk - mówiłam patrząc się na tatę - a w twoim przypadku dziewczynka - tym razem zwróciłam się do mamy - nie sprawi, że będę miała osóbkę płci męskiej tak jak chce tata, tylko dlatego, że on tak woli. - powiedziałam z rozbawieniem.
- Nie musisz nas uczyć, córeczko. - powiedziała moja mama i przyłożyła telefon do ucha.
Pewnie dzwoniła w sprawie, że jutro nie przyjdzie do pracy.
- Nie musisz brać dnia wolego. Mamy jeszcze dużo czasu.
- Tak wiem, ale nie mogę się doczekać. Chce, żeby ten maluszek już biegał po naszym domu.
- Niestety na to musisz jeszcze poczekać. -  powiedziałam i ruszyłam w stronę schodów.
- Jutro o 11 masz być gotowa! - krzyknęła mama.
- Przecież o tej godzinie to ja będę jeszcze spać! Przypominam Ci, że jutro jest niedziela.
- Wątpię, aby nasze zakupy skończyły się jedynie na zakupie łóżeczka, więc lepiej zarezerwować więcej czasu. - zaśmiała się mama.
- Ale bez przesady...
- Słuchaj się swojej matki. - odezwał się tata - i bądźcie cicho, bo oglądam mecz.
- Wy i te wasze mecze. - powiedziałam razem z mamą na co obie się zaśmiałyśmy.
Weszłam do pokoju i ustawiłam budzik na 10:30. Powinnam się wyrobić - pomyślałam.
Przebrałam się i poszłam spać.


10:30 - Niechętnie wstałam z łóżka i podeszłam do szafy, wybrałam ciuchy i weszłam do łazienki. Po 20 minutach zeszłam na dół, gdzie czekała już moja mama.
- Jestem z Ciebie dumna. - powiedziała zakładając buty.
- Dlaczego?
- Bo jesteś gotowa przed czasem.
- Właściwie to - zeszłam jeszcze coś zjeść, ale chyba sobie odpuszczę - to na co czekamy?.
Zakupy zajęły nam kilka godzin. Było cudownie, dawno się tak świetnie nie bawiłam. Wróciłyśmy do domu z kilkoma torbami, jakimś cudem zdołałyśmy je unieść. Zamówiłyśmy łóżeczko, które przyjdzie dopiero za kilka dni. Doszłam do wniosku, że będzie stało u mnie w pokoju, tak jak i wszystkie rzeczy dziecka, bo przypuszczam że nie będę miała ochoty się z nim rozstawać ani na minutę.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

wtorek, 17 lutego 2015

Rozdział 23




NICOLE:

Obudziły mnie krzyki dochodzące z dołu i w tym momencie przypomniałam sobie, że to dzisiaj mama miała powiedzieć tacie, że jestem w ciąży. Na samą myśl zrobiło mi się gorąco. W pośpiechu wstałam i podeszłam do szafy. Wybrałam ubrania i już po chwili byłam gotowa. Teraz czeka mnie coś, czego bardzo chciałabym uniknąć, ale niestety to niemożliwe. Wzięłam głęboki oddech i już miałam otworzyć drzwi, ale w moim pokoju znalazł się tata, a zaraz po nim przybiegła mama. Tata nic nie mówił, co mnie bardzo zdziwiło, na początku się cieszyłam, ale po jakimś czasie stwierdziłam, że to jeszcze gorsze niż jakby na mnie krzyczał. Patrzył się na mnie oczami pełnymi nienawiści i żalu. Naprawdę wolałabym jakby się na mnie wyżył, cokolwiek byleby nie ten wzrok. Po pewnym czasie zdecydowałam się odezwać, choć nie było to łatwe. Ja najzwyczajniej w świecie się go bałam, bałam się własnego ojca.
- Proszę powiedz coś, nakrzycz na mnie, cokolwiek, tylko się tak na mnie nie patrz. - powiedziałam cichym głosem.
- Co ja mam Ci powiedzieć? Zawiodłem się na tobie. Myślałem, że dobrze Cię wychowaliśmy.
- Wychowaliście mnie? - powiedziałam z sarkazmem - Przecież was w ogóle nie ma w domu, ciągle tylko praca, a ja się nic nie znaczę. Dla was ważna jest kasa, tylko ona się liczy. No powiedz, że to nieprawda.
- Dziecko, jak możesz tak mówić? - odezwała się moja mama. Widać, że ruszyło ją to co powiedziałam, ale taka była prawda. Tata natomiast się nie odzywał.
- Sam widzisz - powiedziałam patrząc się mu prosto w oczy - chcesz sobie to wszystko przypomnieć, ale dobrze wiesz jaka jest prawda. Ostatni raz spędzałeś ze mną czas w moje 15 urodziny. Od tamtego czasu minęły 3 lata! Nie wiesz ile to dla mnie znaczyło, wtedy zwróciłeś na mnie uwagę, spędziliśmy razem cały dzień i bardzo mi się podobało. Wtedy myślałam, że się wszystko zmieni, że będziemy to częściej powtarzać, ale było jeszcze gorzej. Wychodziliście rano, wracaliście w nocy.
- Chcesz powiedzieć, że się tobą nie interesujemy?
- Tak, bo właśnie taka jest prawda. - powiedziałam pewna swojego zdania. - Powiedz co działo się u mnie przez te trzy lata. - mój ojciec patrzył się na mnie i nic nie mówił. - No powiedz, co o mnie wiesz. Jak dobrze mnie znasz? Powiedz, co wiesz. - w odpowiedzi usłyszałam tylko ciszę, więc postanowiłam kontynuować.
"Nie wiesz jak to jest, kiedy nie masz żadnego, nawet najmniejszego powodu by rano wstać i funkcjonować przez jakieś następne 12 godzin... 
Nie wiesz jak to jest wymuszać uśmiech by nie było zbędnych pytań...
Nie wiesz jak to jest brać oddech z bólem, który przypomina Ci o wszystkim co minęło... w ogóle gówno wiesz" - dokończyłam, a po moim policzku spływała jedna łza, unikając spojrzenia rodziców wybiegłam
z domu. Pobiegłam do parku, do którego bardzo często przychodziłam. Usidłam na ławce, a moją głowę jak zwykle zaprzątało tysiące myśli i mimo tego co się przed chwilą stało większość nich dotyczyła Nathana. Od tego chłopaka to ja się chyba już nigdy nie uwolnię. Myślałam o tym jak bardzo go kocham i co by było gdyby...



NATHAN:

Po wczorajszej rozmowie z Chrisem doszedłem do wniosku, że muszę znaleźć pracę. Chris mówił, że mam się za siebie wziąć i chyba ma rację. Mówił też, abym dał sobie spokój z jakimikolwiek dziewczynami, w sumie w tym też miał rację, choć miałem ochotę bliżej poznać tamtą dziewczynę, którą widziałem w knajpie, ale wiem że to może być bardzo trudne, więc na razie sobie odpuściłem. Zajmę się teraz czymś innym i może uda mi się zapomnieć o Nicole. Za jednej strony tego nie chcę, bo nadal ją kocham, ale nie będziemy razem i czas to przyjąć do wiadomości, choć nie jest to łatwe.Siedziałem przy biurku i patrzyłem się w ekran monitora przeglądając ogłoszenia, po jakimś czasie znalazłem kilka ciekawych. Dziwiło mnie to, że ja z własnej woli chcę iść do pracy, choć wcale nie muszę, ale kiedyś trzeba dorosnąć i chyba nadszedł ten moment, a więc oświadczam, że od dzisiaj nie jestem już nastolatkiem, którego cieszy podrywanie dziewczyn i spędzanie całego weekendu na imprezowaniu.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

sobota, 14 lutego 2015

Rozdział 22




NATHAN:

Mijały dni, a ja nadal nie potrafiłem zapomnieć o Nicole. Nie wiem jak się czuje, co robi, w ogóle nic nie wiem. Zastanawiałem się co będzie dalej, zrozumiałem też swoje błędy, ale niestety nie mogę nic zrobić. Siedzę teraz na kanapie i jak zwykle rozmyślam nad moim życiem. Od pewnego czasu się zmieniłem, sam to widzę, nie mam ochoty na żadne wyjście do baru, na dyskotekę, czy po prostu wyjście na spacer. Siedzę w domu i jedyne co robię to 'oglądam' telewizje. Nie mogę się na niczym skupić, bo w mojej głowie ciągle znajduje się mała istotka, która mi to uniemożliwia.
Moje rozmyślenia przerwał telefon od Chrisa, tak tylko z nim utrzymuje jakikolwiek kontakt.
- Siema, co dzisiaj robisz? - spytał od razu, gdy odebrałem telefon.
- To co zwykle, czyli - nie dokończyłem, bo mi przerwał.
- Czyli nic. W takim razie będę u Ciebie za godzinę. - powiedział i już chciał się rozłączyć, ale go powstrzymałem.
- O co Ci chodzi i z czego się tak cieszysz? - spytałem.
- To już mi nie wolno się z tobą spotkać?
- Dobra... a z czego się cieszysz?
- Stary, dawno Cię nie widziałem, stęskniłem się. - powiedział po chwili zastanowienia.
- Jasne... - powiedziałem niepewnie - to do zobaczenia.
Rozłączyłem się i odłożyłem komórkę. Ten facet coś kombinuję, a ja zrobię wszystko, żeby się tego dowiedzieć. Wstałem i podszedłem do szafy. Po chwili byłem gotowy i wyszedłem z budynku.
Poszedłem do jakieś knajpy, która znajdowała się za rogiem, zadzwoniłem do Chrisa, że właśnie tam na niego czekam. Zamówiłem coś do picia i usiadłem przy wolnym stoliku. Rozejrzałem się i zobaczyłem dziewczynę, która strasznie przypominała mi Nicole. Odwróciłem wzrok, ale coś nadal mówiło mi, żebym do niej podszedł.


CHRIS:

Siedziałem w samochodzie. Razem z Charlie mieliśmy świetny plan, chcieliśmy aby Nathan i Nicola się pogodzili, wszystko był już ustalone. Charlie jest z Nicole w knajpie naprzeciwko hotelu w którym zatrzymał się mój przyjaciel. Nagle zadzwonił telefon, spojrzałem na ekran, Nathan. Nie zastanawiając się ani chwili odebrałem.
- Co tam? - spytałem.
- Czekam na Ciebie w knajpie zaraz koło mojego hotelu. - nie jest dobrze, dziewczyny już tam są co oznacza, że w każdej chwili mogą się zobaczyć. - Za ile będziesz? - usłyszałem po chwili.
- Zaraz. - rozłączyłem się i szybko wybrałem numer do Charlie, ale nie odbierała. Zadzwoniłem drugi raz.
- Gdzie jesteś? - spytała dziewczyna.
- Nathan jest w tej samej knajpie, błagam zrób coś, aby się nie zobaczyli. Ja za chwilę będę. - powiedziałem i szybko się rozłączyłem, wcisnąłem mocniej pedał gazu i po chwili byłem na miejscu.


NICOLE:

Charlie uparła się, żebym pojechała z nią do knajpy, gdzie podobno ma się spotkać ze starym znajomym, nie wiem po co ja jej jestem potrzebna, ale cóż czego nie robi się dla przyjaciółki.
Siedzieliśmy przy stoliku, ale do Charlie ktoś zadzwonił, więc wyszła na zewnątrz odebrać, a ja zastałam sama. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, było tu kilka zakochanych par, nie chciałam na nie patrzeć, ponieważ przychodziły mi na myśl wspomnienia, więc spojrzałam w inną stronę i to co zobaczyłam bardzo mnie zaskoczyło. Trzy stoliki dalej siedział Nathan. Momentalnie zrobiło mi się gorąco i nie wiedziałam co zrobić. Siedziałam i patrzyłam się w jeden punkt. Moją głowę przepełniały różne myśli;
Co powinnam zrobić?
Iść do niego?
Tylko co ja mu powiem?
Czy będzie chciał do mnie wrócić jak wyznam mu prawdę?
Czy może po prostu odwróci się i odejdzie?
A może powie to, czego nigdy nie chciałam, nie chce i nie będę chciała usłyszeć?
Może wyzna mi prawdę i powie, że nigdy mnie nie kochał, że radzi sobie świetnie beze mnie i mnie nie potrzebuje?
Pod wpływem emocji szybko wstałam i wybiegłam z knajpy, z moich oczy leciały łzy, a ja biegłam przed siebie nie zważając na nic.

NATHAN:

Miałem wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, ale po jakimś czasie, to uczucie znikło. Do środka wszedł Chris i usiadł naprzeciwko mnie.
- O co chodzi? - spytałem, gdy on bez słowa usiadł i rozglądał się po pomieszczeniu.
- O nic. Napijesz się czegoś?
- Jakoś nie mam ochoty.
Chris dostał wiadomość, gdy ją przeczytał jego wzrok utkwił na pewnej dziewczynie, która też mi kogoś przypominała. Chyba mam jakieś omamy. - pomyślałem. Chris coś odpisał, po czym odwrócił się w moją stronę i zobaczyłem, że był smutny, ale jednocześnie trochę zły i .... przestraszony. Spojrzałem na miejsce, w którym przed chwilą stała dziewczyna, na którą patrzył się wcześniej, ale jej już nie było.
- To może pójdziemy do Ciebie?- spytał po chwili.
- Jasne. - odpowiedziałem bez chwili zastanowienia, bo nie miałem ochoty tam dłużej siedzieć, czułem się jakoś dziwnie.
Wstaliśmy i podeszliśmy do drzwi. Obejrzałem się jeszcze, aby zobaczyć ostatni raz tą dziewczynę, która przypominała mi Nicole, ale jej również nie było. Nie wiem jak nazwać to co poczułem, ale na pewno mnie to nie cieszyło, wręcz przeciwnie... Coś sprawiała, że chciałem ją poznać, porozmawiać, a nawet przytulić. Dziwne uczucie, chce przytulić osobę, której w ogóle nie znam, ale mimo to...  coś do niej czuje.?


NICOLE:

Biegłam przed siebie, chciałam być już w domu, ale nie wiedziałam jak do niego dotrzeć, nie znałam tej części miasta (jeśli w ogóle to było to samo miasto). Stanęłam i wyjęłam telefon z torebki, zadzwoniłam po taksówkę, która za chwilę podjechała. Po jakimś czasie byłam w domu, leżałam na łóżku ciągle płacząc. Nie spodziewałam się, że spotkam Nathana. Mimo tego, że przyrzekłam sobie, że o nim zapomnę, to ciągle o nim myślę. Miałam 12 nieodebranych połączeń o Nicole i 2 od Chrisa. Napisałam do przyjaciółki, że nic mi nie jest i żeby się nie martwiła. Odłożyłam telefon i podeszłam do okna, odruchowo spojrzałam na dom Nathana i znowu się rozpłakałam. Siedziałam tam mając nadzieję, że zobaczę go jak wraca do domu, ale była już 2 w nocy, a Nathan się nie pojawił. Wzięłam do ręki album z naszymi zdjęciami. Sama nie wiem dlaczego. Zawsze jak mam doła, robię coś co sprawia, że jest mi jeszcze bardziej smutno. Przeglądałam zdjęcia dopóki nie natknęłam się na jedno, które szczególnie przykuło moją uwagę. Było zrobione na imprezie u Nathana, wtedy pierwszy raz z nim normalnie rozmawiałam, już wtedy coś do niego czułam. Mimo, że mam teraz przez to problemy nigdy nie pomyślałam, że lepiej by było gdybym go nie poznała...

CZYTASZ = KOMENTUJESZ


wtorek, 10 lutego 2015

Rozdział 21





NICOLE:

- Nathan wyjechał.
- Co? - dziewczyna usiadła i patrzyła mi prosto w oczy.
- On wie, że nie chcesz z nim rozmawiać, że nie chcesz z nim być, dlatego wyjechał. Chciał sobie wszystko poukładać. Chciał, żebyś miała łatwiej o nim zapomnieć, bo uważa, ze właśnie to chcesz zrobić, zapomnieć o nim...
Chris powiedział, że Nathan wyjechał. Gdyby nie to, że jestem w ciąży i nie będę musiała się już wyprowadzać od rodziców, żeby ukryć dziecko, na pewno rozpłakałabym się. W głębi serca miałam taką ochotę, ale wiedziałam, że tak będzie lepiej.
Teraz ważne jest tylko dziecko.

CHRIS:

Wyszedłem z sali i podszedłem do Charlie, która nadal rozmawiała z mamą Nicole.
- Ona jest w ciąży. - powiedziała kobieta, a ja zamarłem. Nic więcej nie słyszałem, a w głowie miałem jedną myśl: Nathan będzie ojcem! Nathan będzie ojcem! Nathan będzie ojcem!
Charlie złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę drzwi do sali, w której leżała Nicole. Moja dziewczyna bez pukania otworzyła je i weszła do środka.
- My już wszystko wiemy. - powiedziała stając naprzeciwko Nicole.
- No tak... moja mama, mogłam się tego spodziewać. - powiedziała Nicole jakby do siebie.
- Dzwoniłaś już do Nathana? - spytała Charlie.
- Co? Nie i nie zamierzam tego robić. - zatkało mnie.
- Chcesz ukrywać przed nim, że jest ojcem?! - odezwałem się.
- Tak. Jesteś jego kolegą i wiem, że nie powinnam Cię o to prosić, ale błagam nic nie mów Nathanowi. - ona chyba byłą w takim szoku, że nie wiedziała co mówi.
- Jak ty to sobie wyobrażasz? Nathan powinien wiedzieć.
- Wiem, ale ty nic nie rozumiesz. Nie mogę mu powiedzieć, bo on się wścieknie.
- Nicole, uspokój się i pomyśl racjonalnie. - powiedziałem podchodząc bliżej.
- Właśnie myślę i uważam, że tak będzie lepiej.
- Ale ty nie możesz tego zrobić! Nie możesz pozbawić go praw do dziecka!
- Zrozum, że robię to dla dobra dziecka. Nie chcę, aby Nathan zajmował się nim, bo musi to robić. Lepiej jak się nigdy nie dowie, że jest ojcem.
- Nicole...
- Nie przerywaj mi. Chcę Ci coś wytłumaczyć. Jak byłam mała rodzice się mną zajmowali, bo musieli. Uwierz mi, nie jest to fajne uczucie jak wiesz, że rodzice się tobą zajmują, a nie chcą tego robić. Tak będzie jak powiem o tym Nathanowi. Może on i by chciał być dobrem ojcem, ale jego szczere chęci nie sprawią, ze pokocha dziecko, którego w ogóle nie chce. - po jej policzku spłynęła jedna łza - Po prostu będzie lepiej jak sama zajmę się dzieckiem, będę starała się, aby niczego mu nie brakowało.
- Ale dlaczego ty od razu wychodzisz z założenia, że Nathan nie będzie chciał tego dziecka?
- Chris, spójrz prawdzie w oczy. - w sumie, to może miała trochę racji...
- Dobra, nic mu nie powiem, ale nie popieram twojego zachowania, moim zdaniem bez względu na wszystko powinien wiedzieć. - wyszedłem ze szpitala, musiałem ochłonąć. Nie wiem jak ukryję przed Nathanem tą wiadomość.

NICOLE:

Chris wyszedł z sali. Szczerze wątpię, że nie powie o tym Nathanowi, w sumie to chyba nie powinnam być na niego zła, jest przyjacielem Nathana, a przyjaciele mówią sobie prawdę. Boje się tego co będzie jak Nathan się dowie. Wiem, że on nie chce mieć dziecka, zresztą, który chłopak w jego wieku by chciał, w dodatku on mnie nie kocha, to oczywiste, że nie wróciłby do mnie. Zastanawiam się jakby to wszystko wyglądało gdybym z nim nie zerwała. Na pewno nie bylibyśmy szczęśliwi, bo jak można być szczęśliwym, kiedy tylko udaje się wspaniałą parę, a rzeczywistości jest inaczej.
"Chciał, żebyś miała łatwiej o nim zapomnieć, bo uważa, że właśnie to chcesz zrobić, zapomnieć o nim..." Gdyby to było takie proste...
Skarbie, bardzo Cię kocham i chciałabym, żebyśmy tworzyli razem szczęśliwą rodzinę, ale wiem że to niemożliwe. Nigdy o tobie nie zapomnę, choćbym nie wiem jak próbowała, bo Cię kocham najbardziej na świecie i nic i nikt tego nie zmieni, bez względu na wszystko zawsze będziesz w moim sercu. - powiedziałam w myślach. - Przed oczami mam obraz, kiedy byliśmy razem, chwil które spędzaliśmy razem nigdy nie zapomnę. Byłam wtedy najszczęśliwszą osobą jaka chodziła po ziemi, szkoda że to już minęło i nigdy nie wróci, mam nadzieję że ułożysz sobie życie beze mnie, bo niestety nie możemy być razem.
Wciąż nie jestem pewna swojej decyzji. Chciałabym wiedzieć jak zareagowałbyś na wiadomość o dziecku, ale to niewykonalne, do końca życia będę żyła w niepewności. Mogłoby się okazać, że ty chciałeś mieć to dziecko, a ja odebrałam nam szansę na bycie szczęśliwą rodziną, wtedy całkowicie bym się załamała.
Gdybym tylko wiedziała co robić...


CZYTASZ = KOMENTUJESZ

(Przepraszam za błędy, ale nie mam czasu na sprawdzenie.)

sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 20





NICOLE:

Po chwili, która trwała dla mnie wieczność, usłyszałam pukanie do drzwi, a w progu stanęła moja mama.
- Mogę wejść?
- Tak. - zgodziłam się choć nie chciałam z nią rozmawiać.
- Lekarz mówił, żebym z tobą porozmawiała. Chcesz mi coś powiedzieć? - spytała siadając obok mnie. W tym momencie do sali wszedł lekarz z wynikami badań.
- Nic nie grozi pani dziecku. - Nagle zdał sobie sprawę, że moja mama jest w środku.
Popatrzyłam na nią i z jej oczu mogłam wyczytać zarówno zdziwienie jak i złość.
- Jakiemu dziecku? O czym pan mówi? - wstała i popatrzyła na lekarza.
- Niestety ja nie mogę pani nic powiedzieć. Pani córka jest pełnoletnia. - po tych słowach wyszedł z sali, a mnie czekał długa rozmowa.
- O czym on mówi? Powiedz, że to nieprawda.
- Nie mogę.
- Znaczy, że jesteś w ciąży? Ale... ale z kim?
Na te słowa zrobiło mi się gorąco. Miałam ochotę się rozpłakać. Chciałam powiedzieć o tej sytuacji Nathanowi, ale nie miałam odwagi. Wiedziałam, że nie byłby z tego powodu zadowolony, mało tego byłby wściekły. Nie wyobrażam sobie  życia bez Nathana, osoby, którą kocham, ale nie miałam innego wyjścia. To, że powiedziałabym mu prawdę,
w sprawie dziecka, nic by nie zmieniło,
on byłby wściekły,
a ja skoro go kocham, nie chce by się tym zadręczał,
więc skoro i tak nie pomoże mi przy dziecku, to może lepiej, żeby nic nie wiedział.
Wiem, wiem... jestem głupia, że chce aby dalej prowadził swoje poukładane życie, powinien ponieść konsekwencje, ale nie chce... nie chce by poczuł, że zmuszam go do obowiązków. Naprawdę wiem jak wygląda sytuacja w rodzinie, gdy rodzic jest zmuszony do opieki nad dzieckiem.
- Nicole, pytam się z kim?! - z zamyśleń wyrwał mnie głos mojej mamy.
- Ja... ja nie wiem. - to pierwsze co przyszło mi namyśl.
- Jak to, ty nie wiesz?!
- Nic nie pamiętam. - oto moja próba obrony.
- Co chcesz teraz zrobić?
- Nie mam pojęcia.
- Wiesz, że ojciec będzie wściekły? - pokiwałam lekko głową - Zrobimy tak: ja na spokojnie spróbuję z nim porozmawiać, przekonać go. Zrobię to jutro, tata wraca ok. 23, ale nie mam innego wyjścia.
- Dziękuję. - powiedziałam cicho. Po raz pierwszy od dłuższego czasu jestem jej wdzięczna.
- Pogadam z nim, ale nic nie obiecuję. Miejmy nadzieję, że przez noc to przemyśli i rano na spokojnie z tobą porozmawia. Szczerze współczuję Ci, ale co się stało, to się nie odstanie. A teraz muszę już iść. - ruszyła w stronę drzwi.
- Mamo... dziękuję. - odwróciła się do mnie, lekko się uśmiechnęła i wyszła.

CHRIS:

Z sali, w której leżała Nicole wyszła jej matka, a Charlie momentalnie znalazła się obok niej i dopytywała się kobiety co z jej przyjaciółką, ale pani nic nie chciała powiedzieć, jednak Charlie nie rezygnowała i starała się przekonać kobietę, żeby jej powiedziała.
Korzystając z tego, że moja dziewczyna się czymś 'zajęła' podszedłem do lekarza i zapytałem go, czy mogę wejść do Nicole. Lekarz początkowo nie chciał się zgodzić, ale ustąpił. Wszedłem do sali, w której leżała moja koleżanka i usiadłem obok łóżka. Chciałem powiedzieć Nicole o tym, że Nathan wyjechał, bo mój kolega od 2 dni męczy mnie, abym to zrobił. Wiem, że może to nie najlepszy czas na takie sprawy, ale skoro Nicole już nie kocha Nathana, to nie powinno ją to interesować.
- Chciałem Ci coś powiedzieć.
- No to mów. - powiedziała dziewczyna.
- Tyle, że ja nie bardzo wiem jak zacząć.
- Najlepiej byłoby od początku, ale zaraz ma przyjść lekarz więc się pospiesz.
- Nathan wyjechał.
- Co? - dziewczyna usiadła i patrzyła mi prosto w oczy.
- On wie, że nie chcesz z nim rozmawiać, że nie chcesz z nim być, dlatego wyjechał. Chciał sobie wszystko poukładać. Chciał, żebyś miała łatwiej o nim zapomnieć, bo uważa, ze właśnie to chcesz zrobić, zapomnieć o nim...


CZYTASZ=KOMENTUJESZ

środa, 4 lutego 2015

Rozdział 19




NICOLE:
Zeszłam na dół, aby coś zjeść. Zrobiłam sobie kanapkę z dżemem , a drugą z szynką, to nie za dobre połączenie, ale nie mogłam się zdecydować. W pośpiechu zjadłam śniadanie i poszłam do siebie. Wyjęłam
z szafy ubrania i weszłam do łazienki. Po 15 min. byłam już gotowa, wzięłam plecak i wyszłam z domu. Ostatni raz spojrzałam na dom Nathan i skierowałam się w stronę szkoły. Lekcje minęły mi dość szybko.
Na szczęście nic nie było zadane, więc poszłam na spacer. Gdy wróciłam było ok. 18. Włączyłam telewizję
i usiadłam na sofie.W pewnym momencie źle się poczułam i pobiegłam do łazienki.
To pewnie przez te kanapki. - pomyślałam i wróciłam do oglądania telewizji.

Dzisiaj piątek.
Wyszłam z domu trochę później niż zwykle, więc musiałam biec. Pod klasą byłam minutę przed czasem. Usiadłam na ławce, bo poczułam się strasznie zmęczona. Dzwonek zadzwonił, a już po chwili zjawiła się nauczycielka. Wstałam z ławki i nagle poczułam zawroty głowy, bezwładnie opadłam na podłogę.


CHARLIE:
Uważam, że z Nicole od kilku dni jest coś nie tak, a dzisiejsza sytuacja to potwierdziła.
Widziałam jak traci przytomność. Na korytarzu zrobiło się wielkie zamieszanie. Nauczycielka pobiegła po higienistkę, a ja zadzwoniłam po pogotowie, które po chwili przyjechało. Zabrali wciąż nieprzytomną Nicole do karetki i zawieźli do szpitala. Od razu wsiadłam do samochodu Chrisa i razem jechaliśmy za karetką.

Czekaliśmy na jakiekolwiek wieści od lekarza, ale ten długo się nie pojawiał. Zadzwoniłam do mamy Nicole, która chwilę potem zjawiła się w szpitalu. Nie powiem, że była jakoś strasznie przejęta tą sytuacją, twierdziła, że Nicole nic nie będzie i nie ma się co martwić. Ja jednak miałam inne przeczucia i poniekąd miałam racje.

CHRIS:
Nicole jest w szpitalu, a ja nie jestem pewien, czy powinienem powiadomić o tym Nathana w końcu tylko ja miałem z nim kontakt i na pewno bym to zrobił, gdyby nie fakt, że Nicole chyba już nie zależy na Nathanie. Ostatnio świetnie sobie radzi i chyba pogodziła się z tym, że nie są już razem. Może tak będzie lepiej
i zapomną o sobie. W jednej sekundzie tak myślałem, a już chwilę potem chciałem do niego zadzwonić, sam nie wiem co byłoby lepszym wyjściem, więc na razie wstrzymałem się z podjęciem decyzji.
Kilka minut późnej z sali, w której leżała Nicole wyszedł lekarz. Od razu do niego podeszliśmy.
- Wie pan już coś? Co jej jest? Czy to coś groźnego? - Charlie zasypała go pytaniami..
- Spokojnie, dziewczynie nic nie jest, ale jeszcze musimy zrobić kilka badań. - lekarz rozejrzał się po pomieszczeniu. - Pani jest matką? - tym razem zwrócił się do pani McCartney.
- Tak. O co chodzi?
- Proszę porozmawiać z córką. - powiedział lekarz i już po chwili zniknął za drzwiami swojego gabinetu.

NICOLE;
Gdy się obudziłam leżałam na szpitalnym łóżku, a obok mnie siedział jakiś mężczyzna, prawdopodobnie lekarz. Oby to nie było to o czym myślę. Ciągle powtarzałam sobie: Tylko nie to. Niestety lekarz potwierdził moje obawy, a ja całkowicie się załamałam.Teraz wiem jak będzie wyglądało moje życie (jeśli wcześniej nie zostanę zamordowana przez ojca) - powiedziałam w myślach - będę młodą, samotną matką.
Nie wyobrażałam sobie takiego życia, tym bardziej że mi samej brakowało rodziców, a tu okazuje się, że moje dziecko też nie będzie mieć szczęśliwego dzieciństwa, bo powiedzenie o tym Nathanowi nie wchodzi
w grę. Przecież nie pójdę do niego po tym jak sama z nim zerwałam. Co miałabym mu powiedzieć?
Hej, jestem w ciąży, nie masz wyboru musisz do mnie wrócić. Skróciłam sobie młodość i będę musiała stać się bardziej odpowiedzialna. Nathan nie byłby z tego powodu zadowolony, więc zrobię wszystko, aby się
o niczym nie dowiedział.
Wiem jedno: będę opiekować się moim dzieckiem, tak aby niczego mu nie brakowało.


Wiem, że teraz uważacie, że to oklepane i każdy tak pisze, ale mam pewien pomysł co do tej historii, więc nie zniechęcajcie się. Następny rozdział pojawi się w piątek.

poniedziałek, 2 lutego 2015

Rozdział 18




NATHAN
Siedziałem na kanapie z Chrisem w moim pokoju.
- Nadal myślisz o Nicole? - odezwał się Chris.
- Stary, ja nie potrafię jej zrozumieć. Wczoraj płakała, że musi się ze mną rozstać, a dzisiaj tańczyła z jakimś nowo poznanym kolesiem.
- Jesteś zazdrosny?
- A dziwi Cię to?
- No wiesz, ona z tobą zerwała, co znaczy, że już Cie nie kocha, więc - nie zdążył dokończyć, bo mu przerwałem.
- Ona nie powiedziała, że mnie nie kocha, tylko że nie chce, abym ją krzywdził.
- Poczekaj, bo nie nadążam. Ty jesteś zazdrosny, bo nadal coś do niej czujesz? - spytał patrząc mi w oczy - Tylko nie kłam.
- Ja ją kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niej. - przetarłem twarz dłońmi - To tak jak ty byś miał stracić Charlie.
- Nawet tak nie mów!
- Sam widzisz...
- Moim zdaniem skoro nie wyobrażasz sobie życia bez niej, to powinieneś o nią walczyć.
- Ale boje się, że jak mi wybaczy, to ja znowu ją skrzywdzę.
- No to mamy problem...

- Myślisz, że ona już nie chce ze mną być? - Chris spojrzał się na mnie - No wiesz, jakoś szybko się pozbierała i już sam nie wiem co o tym myśleć, może lepiej będzie jak dam jej spokój.
- Teraz to ja nie rozumiem, ani Ciebie, ani jej. - Chris złapał się za głowę - naprawdę nieźle się dobraliście - chłopak zaśmiał się, a ja razem z nim. - Nie rozumiem jej, to raczej jasna sprawa w końcu jest dziewczyną, ale ty
- Myślisz, że powinienem do niej zadzwonić?
- Takich spraw nie załatwia się przez telefon, ale wątpię żeby chciała się z tobą spotkać, więc tak, powinieneś do niej zadzwonić.
- Zrobię to rano.
- Ja myślę - zaczął niepewnie Chris, pokazałem mu, aby kontynuował - Uważam, że ona udawała, że ją to nie rusza, a tak naprawdę leży w łóżku i płacze do poduszki.
- No to mnie pocieszyłeś. - powiedziałem z ironią.
- Chodzi mi o to, że skoro teraz płacze, to jej na tobie zależy, ale nie wie co z tym zrobić. - Chris odwrócił się w moją stronę - dokładnie tak jak ty teraz.
- To moja wina, przeze mnie ta cała sytuacja. - podszedłem do okna, z którego było widać jej dom - chciałbym teraz tam z nią być.
- Dobra, stary z chęcią bym tu posiedział, ale muszę spadać. Trzymaj się.
-Nara.


Kilka dni później
Kilka razy dzwoniłem do Nicole, ale nie odbierała. Zrozumiałem, ze nie mogę z nią być, więc już nie dzwonię. Nie chciałem jej więcej krzywdzić, więc postanowiłem wyjechać, zabrałem najpotrzebniejsze rzeczy i wyszedłem z domu. Była noc, jedyne co jeszcze musiałem zrobić to 'pożegnać' się z Nicole.
Wszedłem przez balkon do jej pokoju, dziewczyna smacznie spała, ukucnąłem przy niej i głaskałem ją po włosach.
- Pamiętaj, ze nigdy nie przestanę Cię kochać - mówiłem cicho nie chcąc jej obudzić - Możesz w to wierzyć, albo nie, ale oddałbym wszystko, żeby znowu z tobą być. Wiem, że to już nie ma znaczenia, bo ty nie chcesz ze mną rozmawiać, dlatego postanowiłem wyjechać. Uważam, że tak będzie lepiej. Zapomnisz o mnie i będziesz normalnie żyć, tak jak chciałaś. Przepraszam, że muszę Cię zostawić. Zawiodłem Cię i dobrze o tym wiem, wiem również że strasznie Cię kocham, dlatego trudno mi Cię zostawić, ale zrobię to bo chcę, abyś była szczęśliwa. Kocham Cię skarbie. - pocałowałem ją w czółko i odszedłem.

Wszedłem do samochodu i ruszyłem. Chciałem na razie zatrzymać się w hotelu  innym mieście. Po drodze stanąłem przy kiosku, aby zmienić numer telefonu. Postanowiłem zerwać kontakty ze znajomymi, jedyną osobą z jaką chciałem rozmawiać był Chris. Po dłuższym zastanowieniu wpisałem też numery do moich rodziców, choć do końca nie byłem pewien, czy dobrze robię. Miałem żal do nich, że zwątpili że kiedykolwiek się obudzę. Nie odwiedzali mnie i najprawdopodobniej chcieli zapomnieć.

Gdy byłem już na miejscu zadzwoniłem do mojego kumpla, powiedziałem że wyjechałem. Postanowiłem, że to będzie jedyna osoba, która będzie wiedziała, gdzie jestem.
Wszedłem do pokoju i się rozejrzałem.
- Ładnie tu, ale bez Ciebie to co innego. Strasznie Cię kocham, skarbie. Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz i znowu będziemy razem.


NICOLE:
Gdy wstałam z łózka zakręciło mi się w głowie. Od kilku dni jestem strasznie wyczerpana.
Od pewnego czasu nie widziałam Nathana, mimo że ciągle siedzę w oknie i patrze na jego dom. Z biegiem czasu coraz bardziej żałuje, że z nim zerwałam, teraz mam ochotę dać mu drugą szansę, ale on się nie odzywa, więc nie będę mu się narzucać. Mam jednak odrobinę nadziei, że Nathan do mnie dzwonił, ale ja zgubiłam telefon i nie mogę się o tym przekonać, choć gdyby tak było to próbowałby się inaczej ze mną skontaktować, więc coraz bardziej zaczynam w to wątpić.


Przepraszam,że taki krótki, ale nie mam dzisiaj czasu, następny rozdział postaram się wstawić w środę. Na pewno jest dużo błędów,ale mam nadzieję, że mi wybaczycie i bardzo dziękuję tym którzy komentują.