niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 24




NICOLE:

Było już późno, więc musiałam wrócić do domu. Niechętnie wstałam i wyszłam z parku, w którym byłam cały dzień. Kolejny dzień spędzony na myśleniu i jak zwykle nie doszłam do żadnego wniosku. W tym czasie mój telefon nie przestawał dzwonić. Rodzice chyba pierwszy raz się o mnie martwią. Po kilku minutach byłam już w domu. Zdjęłam buty i weszłam, do kuchni gdzie siedzieli moi rodzice. Na mój widok szybko wstali i zjawili się koło mnie, co bardzo mnie zdziwiło. Gadali coś do mnie, ale ja zajmowałam się analizą sytuacji.
Czy to możliwe, że jednak ich interesuję?
Czy może chcą zgrywać dobrych rodziców po tym jak im wygarnęłam co o nich myślę?
Po chwili, która trwała dla mnie wieczność (nie trudno się domyśleć, że i tak nie doszłam do żadnego wniosku) w końcu się ocknęłam. Ze zdań, które wypowiadali w bardzo szybkim tempie i przekrzykiwaniu się wzajemnie, zrozumiałam słowo "przepraszam", które powtarzało się kilka razy w ciągu ich emocjonalnej 'przemowy'. Stałam tam patrząc się na nich i starając się zrozumieć co chcą mi powiedzieć. Kiedy już trochę ochłonęli, pojęli że nie chciałam sobie zrobić krzywdy i że jest 'wszystko' w porządku, zrobili coś czego kompletnie się nie spodziewałam. Byłam zaskoczona...to mało powiedziane. Ja nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Czułam, że zaraz się rozpłaczę. Tak, wraca Nicole, której nie było ok. 2 godzin. Tylko teraz po jej policzkach nie spływają łzy smutku, a szczęścia, bo ta istotka dostała nareszcie to, o czym marzyła od dłuższego czasu. Uścisk od rodziców i to że mogę na nich liczyć sprawiło, że wewnątrz skaczę z radości.
Moją chwilę szczęścia przerywa jednak myśl o Nathanie, którą nieudolnie staram się ignorować.
- Pokój dziecka zrobimy tam, gdzie teraz jest pokój gościnny. - powiedział tata ciągle się uśmiechając, a ja popatrzyłam na niego oczami, które mówią: co ty właśnie powiedziałeś? dodając przy tym szczery uśmiech.
- Skoro już wszystko sobie wyjaśniliśmy to jutro idziemy na zakupy. Chcę kupić mojej wnuczce piękne łóżeczko. - powiedziała mama biorąc telefon do ręki.
- Chciałaś powiedzieć: wnuczkowi, bo chyba każdy wie, że to będzie chłopiec. - odezwał się mój ojciec.
- Wiecie, to że chcecie, aby to był chłopczyk - mówiłam patrząc się na tatę - a w twoim przypadku dziewczynka - tym razem zwróciłam się do mamy - nie sprawi, że będę miała osóbkę płci męskiej tak jak chce tata, tylko dlatego, że on tak woli. - powiedziałam z rozbawieniem.
- Nie musisz nas uczyć, córeczko. - powiedziała moja mama i przyłożyła telefon do ucha.
Pewnie dzwoniła w sprawie, że jutro nie przyjdzie do pracy.
- Nie musisz brać dnia wolego. Mamy jeszcze dużo czasu.
- Tak wiem, ale nie mogę się doczekać. Chce, żeby ten maluszek już biegał po naszym domu.
- Niestety na to musisz jeszcze poczekać. -  powiedziałam i ruszyłam w stronę schodów.
- Jutro o 11 masz być gotowa! - krzyknęła mama.
- Przecież o tej godzinie to ja będę jeszcze spać! Przypominam Ci, że jutro jest niedziela.
- Wątpię, aby nasze zakupy skończyły się jedynie na zakupie łóżeczka, więc lepiej zarezerwować więcej czasu. - zaśmiała się mama.
- Ale bez przesady...
- Słuchaj się swojej matki. - odezwał się tata - i bądźcie cicho, bo oglądam mecz.
- Wy i te wasze mecze. - powiedziałam razem z mamą na co obie się zaśmiałyśmy.
Weszłam do pokoju i ustawiłam budzik na 10:30. Powinnam się wyrobić - pomyślałam.
Przebrałam się i poszłam spać.


10:30 - Niechętnie wstałam z łóżka i podeszłam do szafy, wybrałam ciuchy i weszłam do łazienki. Po 20 minutach zeszłam na dół, gdzie czekała już moja mama.
- Jestem z Ciebie dumna. - powiedziała zakładając buty.
- Dlaczego?
- Bo jesteś gotowa przed czasem.
- Właściwie to - zeszłam jeszcze coś zjeść, ale chyba sobie odpuszczę - to na co czekamy?.
Zakupy zajęły nam kilka godzin. Było cudownie, dawno się tak świetnie nie bawiłam. Wróciłyśmy do domu z kilkoma torbami, jakimś cudem zdołałyśmy je unieść. Zamówiłyśmy łóżeczko, które przyjdzie dopiero za kilka dni. Doszłam do wniosku, że będzie stało u mnie w pokoju, tak jak i wszystkie rzeczy dziecka, bo przypuszczam że nie będę miała ochoty się z nim rozstawać ani na minutę.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

3 komentarze:

  1. Super! Pojawił się nowy rozdział na: http://eye-candyff.blogspot.com/ jeśli chcesz to wpadnij przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pojawił się rozdział dziewiąty na: http://eye-candyff.blogspot.com/ jeśli chcesz to wpadnij przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń