sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 20





NICOLE:

Po chwili, która trwała dla mnie wieczność, usłyszałam pukanie do drzwi, a w progu stanęła moja mama.
- Mogę wejść?
- Tak. - zgodziłam się choć nie chciałam z nią rozmawiać.
- Lekarz mówił, żebym z tobą porozmawiała. Chcesz mi coś powiedzieć? - spytała siadając obok mnie. W tym momencie do sali wszedł lekarz z wynikami badań.
- Nic nie grozi pani dziecku. - Nagle zdał sobie sprawę, że moja mama jest w środku.
Popatrzyłam na nią i z jej oczu mogłam wyczytać zarówno zdziwienie jak i złość.
- Jakiemu dziecku? O czym pan mówi? - wstała i popatrzyła na lekarza.
- Niestety ja nie mogę pani nic powiedzieć. Pani córka jest pełnoletnia. - po tych słowach wyszedł z sali, a mnie czekał długa rozmowa.
- O czym on mówi? Powiedz, że to nieprawda.
- Nie mogę.
- Znaczy, że jesteś w ciąży? Ale... ale z kim?
Na te słowa zrobiło mi się gorąco. Miałam ochotę się rozpłakać. Chciałam powiedzieć o tej sytuacji Nathanowi, ale nie miałam odwagi. Wiedziałam, że nie byłby z tego powodu zadowolony, mało tego byłby wściekły. Nie wyobrażam sobie  życia bez Nathana, osoby, którą kocham, ale nie miałam innego wyjścia. To, że powiedziałabym mu prawdę,
w sprawie dziecka, nic by nie zmieniło,
on byłby wściekły,
a ja skoro go kocham, nie chce by się tym zadręczał,
więc skoro i tak nie pomoże mi przy dziecku, to może lepiej, żeby nic nie wiedział.
Wiem, wiem... jestem głupia, że chce aby dalej prowadził swoje poukładane życie, powinien ponieść konsekwencje, ale nie chce... nie chce by poczuł, że zmuszam go do obowiązków. Naprawdę wiem jak wygląda sytuacja w rodzinie, gdy rodzic jest zmuszony do opieki nad dzieckiem.
- Nicole, pytam się z kim?! - z zamyśleń wyrwał mnie głos mojej mamy.
- Ja... ja nie wiem. - to pierwsze co przyszło mi namyśl.
- Jak to, ty nie wiesz?!
- Nic nie pamiętam. - oto moja próba obrony.
- Co chcesz teraz zrobić?
- Nie mam pojęcia.
- Wiesz, że ojciec będzie wściekły? - pokiwałam lekko głową - Zrobimy tak: ja na spokojnie spróbuję z nim porozmawiać, przekonać go. Zrobię to jutro, tata wraca ok. 23, ale nie mam innego wyjścia.
- Dziękuję. - powiedziałam cicho. Po raz pierwszy od dłuższego czasu jestem jej wdzięczna.
- Pogadam z nim, ale nic nie obiecuję. Miejmy nadzieję, że przez noc to przemyśli i rano na spokojnie z tobą porozmawia. Szczerze współczuję Ci, ale co się stało, to się nie odstanie. A teraz muszę już iść. - ruszyła w stronę drzwi.
- Mamo... dziękuję. - odwróciła się do mnie, lekko się uśmiechnęła i wyszła.

CHRIS:

Z sali, w której leżała Nicole wyszła jej matka, a Charlie momentalnie znalazła się obok niej i dopytywała się kobiety co z jej przyjaciółką, ale pani nic nie chciała powiedzieć, jednak Charlie nie rezygnowała i starała się przekonać kobietę, żeby jej powiedziała.
Korzystając z tego, że moja dziewczyna się czymś 'zajęła' podszedłem do lekarza i zapytałem go, czy mogę wejść do Nicole. Lekarz początkowo nie chciał się zgodzić, ale ustąpił. Wszedłem do sali, w której leżała moja koleżanka i usiadłem obok łóżka. Chciałem powiedzieć Nicole o tym, że Nathan wyjechał, bo mój kolega od 2 dni męczy mnie, abym to zrobił. Wiem, że może to nie najlepszy czas na takie sprawy, ale skoro Nicole już nie kocha Nathana, to nie powinno ją to interesować.
- Chciałem Ci coś powiedzieć.
- No to mów. - powiedziała dziewczyna.
- Tyle, że ja nie bardzo wiem jak zacząć.
- Najlepiej byłoby od początku, ale zaraz ma przyjść lekarz więc się pospiesz.
- Nathan wyjechał.
- Co? - dziewczyna usiadła i patrzyła mi prosto w oczy.
- On wie, że nie chcesz z nim rozmawiać, że nie chcesz z nim być, dlatego wyjechał. Chciał sobie wszystko poukładać. Chciał, żebyś miała łatwiej o nim zapomnieć, bo uważa, ze właśnie to chcesz zrobić, zapomnieć o nim...


CZYTASZ=KOMENTUJESZ

1 komentarz:

  1. świetny rozdział, podoba mi się reakcja mamy Nicole. czekam na kolejny :)!

    OdpowiedzUsuń